niedziela, 13 grudnia 2015

Corridor 7: Alien Invasion

Przedstawię Wam historię o grze, w którą nigdy nie grałem… Jednak cała sytuacja, której byłem świadkiem ciągle mnie bawi, pomimo tego, że minęło od tamtej pory sporo lat. Tekst poniżej opublikowałem na swoim innym blogu ;) 

"Kiedy StaryWujek i StaryBart spotykają się ze sobą, prawie za każdym razem przytaczają pewną historyjkę, do której doszło, kiedy gwiazdy były jeszcze młode...

Trzeba Wam wiedzieć (i żeby sprawiedliwości stało się zadość) to StaryWujek miał swego czasu bardzo dobrego kolegę. Poznał go w zerówce, a ich drogi rozeszły się tuż po zrobieniu matury (czyli... już bardzo  dawno temu) Kolega ten miał brata, o którym często opowiadał i który był dla niego w pewnym sensie jakimś wzorem... obiektem zazdrości... oraz jakby nie patrzeć - dumy. A to wszystko było spowodowane faktem, że ten brat posiadał komputer PC z mnóstwem gier! (kolo 1995 roku to była ważna cecha) W pewnym momencie StaryWujek i jego kolega postanowili zapoznać tego brata ze StarymBartem... i tu zaczyna się niesamowita przygoda ;> krotka... ale warta ciągłego wspominania o niej - bez opcji znudzenia się nią.

Któregoś razu, kolega ze swoim bratem zapukali do drzwi mieszkania StaregoBarta, który na wizytę był  przygotowany... i otworzył im bez ociągania się. Bez "zbędnego" zapoznawania się, brat kolegi powiedział do StaregoBarta: "Cześć, mam fajną grę, ale Ci nie dam" Rozumiecie...!!!!???!??  "Cześć, mam fajną grę, ale Ci nie dam"... "Cześć, mam fajną grę, ale Ci nie dam"... Do powitania wyciągnął swoją rękę, ale zrobił to jakoś tak... strasznie dziwnie... wywinął ją pod takim kątem, że trudno słowami to opisać...

Stary Bart zastanowił się na spokojnie nad tym - jakże oryginalnym powitaniem, ale bardziej zastanawiało go, jaką to "fajną grę" ma ten nowo poznany jegomość... (gdyż Bart jest graczem komputerowym... i nie interesowała go osoba... tylko gra!)  Okazało się, że tą grą jest Corridor 7: Alien Invasion.


...

Taaak...

...Corridor 7... było rzeczywiście ""fajną grą"" ale już nie dla nas...  Ogólnie sama osoba Brata Kolegi  wydała nam się karykaturalna i dosyć osobliwa... i dlatego został on przez nas nazwany, uważajcie... Emil Put. I tak do tej pory, ten człowiek jest określany przez nas jako Emil Put... Emil... Put! - czysta finezja jest w tym określeniu.  



Jak sami możecie się domyślić, ta znajomość nie trwała długo.  Kolega StaregoWujka wyczuł, że jest coś nie tak z jego bratem "Emilem". W tym momencie wydaje nam się, że... skruszył się dla niego pomnik jego brata - jako postaci posągowej... Kolega zaczął nam opowiadać różne rzeczy z życia Emila, tym samym chcąc zmyć wstyd jakim się okrył zapoznając go z nami. Powiedział nam między innymi. "On... nie otwiera okna kiedy dyskietki leżą nie schowane w biurku, bo boi się, żeby się nie zawirusowały"...  I niech ta jedna informacja Wam starczy... jakimże dziwadłem był ten Emil Put...??!?...  a podobnych informacji uzyskaliśmy wiele, ale przez skromność ich nie przytaczamy.

"Cześć, mam fajną grę, ale Ci nie dam"



Taka to wyglądało! :) 

niedziela, 15 listopada 2015

Broken Sword IV - The Angel of Death



Broken Sword 4. Podtytuł gry Anioł Śmierci! Moja ulubiona seria wraca w nowej odsłonie! Hurrra! Tak entuzjastycznie wówczas myślałem o tym tytule, chociaż w pamięci miałem jak… dziwnie grało mi się w część trzecią.

No ale zaczynamy… 
I pierwsze co widzę to... że "mało ciekawy" zrobił się z wyglądu główny bohater  - George. Mało ciekawy może zastąpię wyrażeniem „z dupy”. Co to ma być? Dlaczego on tak wygląda? Później okazało się dlaczego! Głos podkładał pod tę postać aktor Szyc. Nie lubię tego gościa, jest beznadziejny!




Dalej… Cóż to za blondyna? Czyżby Nicko nie była już ciekawa? ;> Ale dajmy szansę historii…


Mamy rok 2015 i nic nie pamiętam z rozgrywki. Włączę sobie filmy na Yt. (Teraz tak się zastanawiam, czy Broken Sword to moja ulubiona seria? Gram teraz w 5, grałem w 2,5… Sam nie wiem ;> )




Obejrzałem! Szybko, w skrótach, przewijałem… Jedynym fajnym momentem jest hakowanie. Podczas przeglądania filmów przypominałem sobie lokacje i zagadki, ale żaden mięsień mi na twarzy nie drgnął. Tak czułem ;>




Samo zakończenie gry… Szkoda gadać! Nudy!



Ale gra zainspirowała mnie do wpisu na moim blogu :D Było to 13.06.2009 roku ;>




piątek, 23 października 2015

The Sims 1 i 2

"Simsy" nie jest serią gier, w którą grałem jakoś ogromnie długo. Czas,  jaki spędziłem przy każdej odsłonie, własnoręcznie sterując „ludzikiem” nie przekracza godziny!

Ale! Byłem aktywnym obserwatorem części pierwszej i… później części drugiej.

W pierwsze Simsy grałem z moim kumplem Bartem… dawno temu. Gra wyszła w 2002 roku! Minęło od tego czasu 13 lat.



Wydaje się, że nigdy nie chodziło nam w grze o stworzenie naszemu simowi odpowiednich warunków do życia. Prawie za każdym razem uprzykrzaliśmy mu normalny rozwój. Mało tego, staraliśmy się, żeby nasz bohater był skończonym idiotą! Do tej pory pamiętam jak wykreowaliśmy simsa brudasa, który ostatecznie zmarł po zajęciu się ogniem z grilla. (Sims był wzorowany na prawdziwym człowieku, naszym wspólnym koledze :) )

Była noc, gorąco, wakacje, okna i balkon otwarte. Na całym osiedlu cisza, w domach u nikogo nie świeci się światło, tylko my tłukliśmy w gry… Nasz sims robił sobie jedzonko i nagle zaczął się palić. Nasza radość była spontaniczna i ogromnie głośna. Ryczeliśmy ze szczęścia jak przygłupy, których teraz tak łatwo można spotkać na każdej ulicy. Na samym końcu, kiedy gra zakończyła się, pogratulowaliśmy sobie i uścisnęliśmy dłonie. To są miłe wspomnienia. :) 



Drugą część obserwowałem kiedy przebywałem w odwiedzinach u rodziny mojej żony. W grę cięła młoda dama, która na poważnie podchodziła do rozgrywki i  przywiązywała wagę do każdego szczegółu. Miała chyba wszystkie dodatki do tej części!


A teraz, kiedy przechodzę obok jej bloku, wspomnienia wracają. Mam ochotę odpalić grę u siebie na kompie i… Nie wiem co??!? Ale coś czuję, że mam ochotę pograć na poważnie…  Tylko pograć w te stare części, czy może nową? 


czwartek, 18 czerwca 2015

Broken Sword III: The Sleeping Dragon

W tym momencie jestem po kilku dużych kubkach słodkiego wina i mogę jasno nie myśleć.  Jednak jestem pewny, że na III część gry z serii Broken Sword czekałem z wielką niecierpliwością.




Moje gorące emocje ostudziły wymagania gry, gdyż do jej uruchomienia potrzeba było karty graficznej z jakimś bajerem… którego w mojej wówczas nie miałem.

(Gra uruchamiała się tylko na wybranych kartach jakiejś firmy, niestety nie pamiętam której… chyba, że chodziło o coś innego. Dzisiaj nie jestem w stanie sobie przypomnieć tego motywu.)



W domu w kompie nie miałem tej odpowiedniej karty, jednak gra chodziła u mojej narzeczonej, która jest teraz moją żoną ;> (Nie! Nie zdecydował lepszy komp… a może? ;>)

Gra przeniesiona do 3D, obsługa wyłącznie klawiaturą, rozwiązywanie standardowych „przygodówkowych” zagadek plus przesuwanie skrzynek, skakanie po platformach … A całość przypomina Tomb Raidera.



Przesuwanie skrzynek… coś, czego nigdy nie lubiłem w grach! I to w mojej grze!!!! Do tej pory jestem zły…

Grę przeszedłem raz! Nigdy do niej również nie wracałem… Praktycznie nic nie pamiętam! (Teraz rzucę okiem na skriny i filmy na yt)



George przypomina Indianę Jonesa… Nico w spodniach, których nie lubię u prawdziwych dziewczyn! ;> Cholera!!!

Fajnie to wygląda teraz. Ale do tej pory, do tego wpisu!!! wydawało mi się, że gra jest taka sobie, nudna.



I już wiem dlaczego tak myślałem. Nie grałem w nią u siebie w domu i nie mogłem się skupić. Byłem u swojej dziewczyny i starałem się przejść grę bardzo szybko. Mogę teraz żałować, ale z perspektywy czasu… Cóż… ;>


Przygodówka z wielką akcją w tle,  na końcu której spotykamy pewnego smoka. 

sobota, 6 czerwca 2015

Broken Sword II: The Smoking Mirror



Broken Sword 2: The Smoking Mirror, ukazał się w rok po części pierwszej. (Jeżeli nie wiecie, w którym wyszła jedynka, to śpieszę i wyjaśniam... że było to w 1996 roku) 

Na samym początku zagrałem w demo gry, w którym musieliśmy rozwiązać klika zagadek w lokacji "Doki" Wiecie? Przystań, statki... ;> Doki! (plus wieczór... stróż, pies stróża, szum wody,... :) ) 



Byłem oczarowany tym demkiem... Nie tylko ja, moi sympatyczni koledzy również. Demo przeszedłem kilka razy i z niecierpliwością czekałem na pełną wersję gry. Oto znowu mogłem się wcielić w Georga Stobbarta!!!   



Ta gra, jak się później okaże, jako jedyna z serii nie miała w swojej fabule tajemniczych zagadek i intryg związanych z Templariuszami. Pojawili się za to starożytni Majowie...


(nie mam pojęcia z jakiej platformy ten skrin)


Pierwsza lokacja, dom, z którego trzeba się uwolnić... bardzo fajna sprawa. Później zagadki również są ciekawe, jednak to nie to samo co poprzednia część gry. Dwójkę przeszedłem kilka razy. Bardzo dobrze, bo 6 lat później pojawia się część trzecia, która... ech! 




Ale! W pewnym momencie, jeżeli ktoś wie gdzie i kiedy kliknąć, Nico zdejmuje bluzkę i pokazuje cycuszki... Brawo! (Nie, nie podniecam się pikselowymi dziewczynkami)  :D 


 

piątek, 22 maja 2015

Broken Sword: The Shadow of the Templars

Kiedy zetknąłem się z komputerem PC, moimi pierwszymi grami były przygotówki. Do tej pory jest to mój ulubiony gatunek gier. EcoQuest 2 -  tę poznałem na samym początku (oczywiście grałem u Barta i Jego Brata!) A później gier przygodowych ograłem ogromnie dużo. Jeżeli w jakieś tytuły nie mogłem pograć… czytałem opisy ich przejścia w prasie komputerowej. Tyle wstępu.

Któregoś razu z Bartem (a jakże!) poszliśmy w odwiedziny do jego kolegi, który pożyczył nam płytę Cd z zestawem kilku gier, z których najbardziej wychwalał Daggerfalla. Kiedy tak mówił nam o tym tytule włożył rękę w kieszeń i wyciągnął ją umazaną w czekoladzie… Wszyscy się tym zdziwiliśmy, a ja myślałem, że to gówno… ;> ;> ;> Kolega podniósł rękę, powąchał, oznajmił, że to czekolada i zjadł…

Ale!

Aaaaale!

Daggerfall to świetny tytuł, chociaż była to wtedy wersja, w której nie można było brać questów..



Broken Sword również był na tej płycie. Rozpakowałem grę, odpaliłem i… zakochałem się w niej! Zakochałem! Jeszcze raz przypomnę. Do tej chwili, kiedy odpaliłem BS pierwszy raz, miałem już ukończonych dużo gier przygodowych… a jeszcze więcej przeczytanych solucji…

Pamiętam, że mówiłem później Bartowi: Słuuuuchaj! Kuu…. Ta gra wygląda jak stare przygodówki. Ma świetny klimat, muuuuzykę… 

"Wygląda" w poprzednim zdaniu, odnosi się oczywiście do podobieństwa "duchowego", gdyż taką prześliczną grafikę widziałem w przygodówkach pierwszy raz.


George Stobbart, główny bohater tej gry to przygłupek. (W 4 części Georgowi głos podstawia Szyc. Nienawidzę tego przygłupa. Zatem… ech)



I grałem w Brokena zachwycony! Ukończyłem go kilkanaście razy.

A Nico, pomocniczka naszego bohatera ;> … <3

Kilka lat temu ponownie zagrałem Broken Sworda, gdyż doczekał się on fanowskiego spolszczenia. A niedawno wyszła  jakaś nowa wersja tego tytułu z dopiskiem… Director Cut, w którą jeszcze nie grałem. Ale pogram! Wiem o tym! A Wy mi musicie uwierzyć :D



Broken Sword mnie inspiruje do tej pory. Napisałem nawet opowiadanie, w którym występują bohaterowie tej gry. A kiedy mam możliwość, to wspominam o tej grze w różnych sytuacjach…w swoich filmach czy tekstach.

Cóż… Polecam! 


Do tej pory ukazało się 5 części tej gry. W ostatnią właśnie łoję! 

środa, 20 maja 2015

Max Payne.

W Maxa Payna zagrałem pierwszy raz u mojego Przyjaciela Barta. Już od pierwszej zapowiedzi w Secret Service wzbudzał nasze zainteresowanie, ale kiedy go odpaliliśmy, to zachwytów nie było końca. 



Pierwsze czym się podniecaliśmy był tryb „bullet time”… a później, a może równocześnie z nim, fabuła gry! O tak! Ta strzelanina miała fabułę, która wciągnęła nas ogromnie.

Pamiętam, że Max w pewnym momencie wymienia różnych strasznych bogów… A między nimi mojego ulubionego Cthulhu! Byłem wtedy ogromnie tym przejęty!

Powróciłem do tej gry w tym roku i przygotowałem film:






Polecam każdemu, kto lubi dobre granie! 

niedziela, 8 lutego 2015

Age of Empires III

W mojej pracy jest 6 grup wychowawczych nazwanych Rodzinkami. Akurat dzisiaj, teraz, przyszło mi pracować "gościnnie"  w innej grupie. Ostatni raz pracowałem tutaj kilka lat temu w wakacje 2009 roku. Miło wspominam ten czas, gdyż siedziałem przy tym samym kompie co teraz i ciąłem Age of Empires III. Od tych kilku lat komp nie został sformatowany i moje pliki nadal tu są! :) 


Nie pamiętam fabuły gry, ale przypominam sobie, że przeszedłem podstawkę i jeden dodatek. W drugi również grałem. ale już go nie ukończyłem. Nie pozwolił mi na to czas, gdyż wróciłem na swoją grupę...  



Wiem, że mam na pewno gdzieś sejvy na płytce... a te odkryte dzisiaj przegram sobie na pendrajva :)

Cóż... ostatnia misja z podstawki była jakąś wielka bitwą... Na planszy znajdowała się  Karczma o nazwie R'lyeh. Pamiętam, że ogromnie cieszyłem się, gdy to zobaczyłem ;> Cthulhu!


Jak byście się kiedyś nudzili i nie mieli co z sobą zrobić, polecam pograć w Trójkę Age of Empires. 



czwartek, 15 stycznia 2015

Diablo

Pierwszy raz fizycznie z Diablo spotkałem się u Barta, kiedy pokazał mi intro do gry. Było ono wyświetlane z paskami, które miały powodować, że wszystko płynnie miało się odtwarzać.



Jednak nie pamiętam dokładnie jak to się stało, że pełna gra wpadła mi w łapy. Ale pamiętam to, że grałem w nią namiętnie. Później pojawił się dodatek Hellfire, w którego też ciąłem. Tym razem pamiętam skąd mam płytę, ale wolę się nie przyznawać... ;>

Razem z Bartem i Kubańczykiem graliśmy w Diablo po sieci lokalnej w naszym bloku oraz po Battlenecie. Piękne to były czasy... Wiele godzin spędziliśmy na wspólnym łojeniu piekielnych pomiotów. Zawsze grałem łuczniczką, którą nazwałem najpierw Marlena z Gór, a później Xantypa.



Koledzy, z tego co pamiętam grali Magami. Ładnie ich rozwinęli i byli przepotężni. Wspólnie rozbiliśmy Diablo na poziomie Hell. Na Battlenecie, ikona z postacią robiła się wówczas złota i pojawiały się koło niej trzy kółka - symbol bycia przepotężnym!

Kiedy chłopaki lali Diabla ja wystrzeliłem do niego jedynie kilka strzał i większość czasu, chociaż krótkiego, przestałem z dala od toczącej się bitwy.  Ale nic to!



Nie ma co Was oszukiwać, kopiowałem przedmioty i kasę na potęgę.  Rozwijałem również swoje cechy, a przede wszystkim podwyższałem ilość punktów Magii również w nielegalny sposób... :D 

Od Kubańczyka mam piękny, unikatowy łuk - Windforce. 

A ostatnio, kilka dni temu ściągnąłem dodatek Belzebub. Włączyłem i gram... ale jakoś ciężko mi idzie. Już chyba nie te czasy w moich dłoniach ;> 



Film wspominkowy:









środa, 7 stycznia 2015

Mario

Mario i Luigi. Znam ich tylko z Pegasusa, mojej pierwszej konsolki, gdzie pojawili się w kilku grach. Taką standardową odsłoną serii, jest pewnie wszystkim znana platformówka, w której idzie się w prawą stronę, wskakuje do rur i walczy ze smokiem.  Muzyka w grze jest fajniutka... i to tylko tyle co chciałbym o tym Bohaterze pamiętać.



W inne gry, pojawiające się na PC czy różne konsole nie grałem i wydaje mi się, że zdecydowanie nie chcę ich znać. 

Ech... ostatnio z córeczką i Dianą oglądaliśmy na Yt gameplay z gry, w której Mario śmigał po wielkiej kuli! Co za padaka... ;> 

Nie lubię Mario!!! Był kiedyś serial dla dzieci Mario i Lugi... starałem się go nie oglądać :D