poniedziałek, 19 października 2020
Wasteland 3
poniedziałek, 28 września 2020
Grand Theft Auto V (Xbox 360)
O Gta V przed zagraniem
nie czytałem nic, nie oglądałem filmów na yt, w ogóle mnie nie
interesował. No... widziałem urywek jednego filmu, kiedy nasz bohater
wyskakiwał z samolotu i bez spadochronu spadał na dach wysokiego budynku,
przeturlał się i nie stało mu się nic poważnego. I gdybym nie zaczął pracy w
innej grupie wychowawczej u siebie w pracy (Placówka Opiekuńczo – Wychowawcza)
nadal bym tej gry nie poznał.
Mój wychowanek miał kilka gier na Xboxa 360 i polecił mi Gta V. "Masz
wujku, zagraj, będziesz zadowolony". No to wziąłem, bo co innego miałem
zrobić, a po przyjściu do domu odpaliłem grę. Zaczęła się tak, że nie chciałoby
mi się w nią dłużej pograć, gdybym nie miał czasu. Akcja w budynku z
rabowaniem kasiorki... Potem rozgrywka się zmieniła, a ja ze zdziwienia
otworzyłem szeroko japę. O ja pierdykam! To teraz tak gry wyglądają?
No nie teraz, bo ja poznałem ją w 2019, a gra jest z 2013. Jadę samochodem młodym
obywatelem ameryki i... nic się nie doczytuje. Wszystko płynnie bangla.
Wjeżdżam do miasta, do dużego miasta i jestem nim oczarowany. Z każdą chwilą
gra staje się ciekawsza, a motywy historii trzech grywalnych postaci zazębiają
się logicznie. Głupio mi to pisać, bo chyba większość z Was zna tę
produkcję.
Historia główna, zadania nigdy mnie nie znużyły. Przeplatały się koncertowo.
Wątki obyczajowe bardziej mnie interesowały niż akcja i strzelanie. Chwile
spokoju wykorzystywałem na zwiedzanie całego terenu i braniu zadań pobocznych.
Do tej pory pamiętam, że małym samolotem wystartowałem z piaszczystego
lotniska, wylądowałem w mieście, wsiadłem do samochodu i życie bez
doczytywania trwało.
Ha! Ci NPC amerykańscy. Gestykulacja, gadanie, darcie mordy i ich
problemy. Dobre!
Najbardziej polubiłem Michała, Trevor to normalny człowiek z elementem przygłupa,
a młodym obywatelem amerykańskim lubiłem często ginąć :) A to mu się
spadochron nie rozpiął, a to mu się zdarzały inne nieprzyjemne wypadki! No co??!? Chyba mogę tak robić w grze wideo? ;>
To była gra, którą odpalałem przez kilka dni w każdej wolnej chwili.
Przychodziłem do domu, rozsiadałem się na kanapie i łoiłem. Albo
wcześniej robiłem w domu wszystko, żeby mnie potem nic nie rozpraszało.
Zadania poboczne próbowałem brać wszystkie, które akurat zobaczyłem, ale
omijałem takie atrakcje jak chodzenie do fryzjera, tatuowanie się
(ale wytatuowałem pewnemu kolesiowi coś na klacie), oglądanie filmów w kinie,
granie w golfa czy rzutki. Kupowałem ubrania... Trevorem kupiłem sobie
nowy garnitur, bo nie chciałem wyglądać jak ja sam w życiu realnym, a
okazało się, że natychmiast jest on brudny. Bez sensu! Hmm... z żoną Michała
rozegrałem mecz tenisa, nauczyłem się latać, zdałem też kurs skakania ze
spadochronem.
czwartek, 13 sierpnia 2020
Stare plakaty znalezione w piwnicy
Plakaty, plakaciki... kiedyś to było modne. Zwłaszcza wśród rówieśników, którzy czytali Brawo i słuchali gównianej muzyki. Plakatowali pokoje przeróżnymi zniewieściałymi chłopcami i gwiazdami dzięków disco... No, ale nie ja! U mnie wisiały tylko plakaty odpowiedne...
piątek, 17 lipca 2020
The Ultimate DooM
Kiedy dawno temu spotkałem braciszka mojego starego Przyjaciela Marcina, oznajmił mi, że u swojego brata ciotecznego grał w super grę - DoM.