czwartek, 15 stycznia 2015

Diablo

Pierwszy raz fizycznie z Diablo spotkałem się u Barta, kiedy pokazał mi intro do gry. Było ono wyświetlane z paskami, które miały powodować, że wszystko płynnie miało się odtwarzać.



Jednak nie pamiętam dokładnie jak to się stało, że pełna gra wpadła mi w łapy. Ale pamiętam to, że grałem w nią namiętnie. Później pojawił się dodatek Hellfire, w którego też ciąłem. Tym razem pamiętam skąd mam płytę, ale wolę się nie przyznawać... ;>

Razem z Bartem i Kubańczykiem graliśmy w Diablo po sieci lokalnej w naszym bloku oraz po Battlenecie. Piękne to były czasy... Wiele godzin spędziliśmy na wspólnym łojeniu piekielnych pomiotów. Zawsze grałem łuczniczką, którą nazwałem najpierw Marlena z Gór, a później Xantypa.



Koledzy, z tego co pamiętam grali Magami. Ładnie ich rozwinęli i byli przepotężni. Wspólnie rozbiliśmy Diablo na poziomie Hell. Na Battlenecie, ikona z postacią robiła się wówczas złota i pojawiały się koło niej trzy kółka - symbol bycia przepotężnym!

Kiedy chłopaki lali Diabla ja wystrzeliłem do niego jedynie kilka strzał i większość czasu, chociaż krótkiego, przestałem z dala od toczącej się bitwy.  Ale nic to!



Nie ma co Was oszukiwać, kopiowałem przedmioty i kasę na potęgę.  Rozwijałem również swoje cechy, a przede wszystkim podwyższałem ilość punktów Magii również w nielegalny sposób... :D 

Od Kubańczyka mam piękny, unikatowy łuk - Windforce. 

A ostatnio, kilka dni temu ściągnąłem dodatek Belzebub. Włączyłem i gram... ale jakoś ciężko mi idzie. Już chyba nie te czasy w moich dłoniach ;> 



Film wspominkowy:









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz