O Gta V przed zagraniem
nie czytałem nic, nie oglądałem filmów na yt, w ogóle mnie nie
interesował. No... widziałem urywek jednego filmu, kiedy nasz bohater
wyskakiwał z samolotu i bez spadochronu spadał na dach wysokiego budynku,
przeturlał się i nie stało mu się nic poważnego. I gdybym nie zaczął pracy w
innej grupie wychowawczej u siebie w pracy (Placówka Opiekuńczo – Wychowawcza)
nadal bym tej gry nie poznał.
Mój wychowanek miał kilka gier na Xboxa 360 i polecił mi Gta V. "Masz
wujku, zagraj, będziesz zadowolony". No to wziąłem, bo co innego miałem
zrobić, a po przyjściu do domu odpaliłem grę. Zaczęła się tak, że nie chciałoby
mi się w nią dłużej pograć, gdybym nie miał czasu. Akcja w budynku z
rabowaniem kasiorki... Potem rozgrywka się zmieniła, a ja ze zdziwienia
otworzyłem szeroko japę. O ja pierdykam! To teraz tak gry wyglądają?
No nie teraz, bo ja poznałem ją w 2019, a gra jest z 2013. Jadę samochodem młodym
obywatelem ameryki i... nic się nie doczytuje. Wszystko płynnie bangla.
Wjeżdżam do miasta, do dużego miasta i jestem nim oczarowany. Z każdą chwilą
gra staje się ciekawsza, a motywy historii trzech grywalnych postaci zazębiają
się logicznie. Głupio mi to pisać, bo chyba większość z Was zna tę
produkcję.
Historia główna, zadania nigdy mnie nie znużyły. Przeplatały się koncertowo.
Wątki obyczajowe bardziej mnie interesowały niż akcja i strzelanie. Chwile
spokoju wykorzystywałem na zwiedzanie całego terenu i braniu zadań pobocznych.
Do tej pory pamiętam, że małym samolotem wystartowałem z piaszczystego
lotniska, wylądowałem w mieście, wsiadłem do samochodu i życie bez
doczytywania trwało.
Ha! Ci NPC amerykańscy. Gestykulacja, gadanie, darcie mordy i ich
problemy. Dobre!
Najbardziej polubiłem Michała, Trevor to normalny człowiek z elementem przygłupa,
a młodym obywatelem amerykańskim lubiłem często ginąć :) A to mu się
spadochron nie rozpiął, a to mu się zdarzały inne nieprzyjemne wypadki! No co??!? Chyba mogę tak robić w grze wideo? ;>
To była gra, którą odpalałem przez kilka dni w każdej wolnej chwili.
Przychodziłem do domu, rozsiadałem się na kanapie i łoiłem. Albo
wcześniej robiłem w domu wszystko, żeby mnie potem nic nie rozpraszało.
Zadania poboczne próbowałem brać wszystkie, które akurat zobaczyłem, ale
omijałem takie atrakcje jak chodzenie do fryzjera, tatuowanie się
(ale wytatuowałem pewnemu kolesiowi coś na klacie), oglądanie filmów w kinie,
granie w golfa czy rzutki. Kupowałem ubrania... Trevorem kupiłem sobie
nowy garnitur, bo nie chciałem wyglądać jak ja sam w życiu realnym, a
okazało się, że natychmiast jest on brudny. Bez sensu! Hmm... z żoną Michała
rozegrałem mecz tenisa, nauczyłem się latać, zdałem też kurs skakania ze
spadochronem.
Nigdy nie byłem jakimś fanem serii GTA, ale w Vice City, San Andreas i 4 bawiłem się nieźle więc kiedy GTA V wyszło najpierw na konsole i wszyscy dawali mu oceny typu 9 lub 10 i mówili, jaki to nie cud świata można powiedzieć, że bardzo się ucieszyłem, kiedy zapowiedziano wersje PC głupi ja nigdy chyba się nie poślizgłem tak bardzo na ocenie recenzentów i graczy zdarzało mi się rozczarowywać oraz kupować gry niewarte ich ceny, ale GTAV chyba wszystko pobiło. Zacznijmy od dobrych rzeczy grafika jak na port z ps4/xone który jest portem z ps3/x360 wygląda nieźle mapa jest duża do eksploracji oprócz tego jest wiele aktywności pobocznych takich jak tenis czy kręgle jeżeli ktoś to lubi dodatkowo gra ma niskie wymagania nawet te rekomendowane i na tym chyba się kończą pozytywy. Fabuła przez pierwsze 10 godzin przypomina mix Trudnych Spraw, oraz symulator złodzieja samochodów, oraz psychola jako Michael będziemy łazili na terapie, zajmowali się nieporadnym synem, typową córką blacharą oraz kłócili się z żoną (niezwykle interesujące prawda) jako Franklin będziemy kradli samochody i jeździli lawetą a jako Trevor będziemy deptali bogu ducha winnym ludziom głowy oraz jedli potrawki z ludzi jednocześnie będziemy przygotowywali się do pierwszego napadu, kiedy w końcu do niego dochodzi po 15 godzinach gry trwa on 30min po czym wracamy do tych samych lub podobnych rzeczy jak przed napadem potem jeszcze jeden skok i koniec gry super fabułą niema co. Bohaterowie o matko jest ich trzech Franklin jest w ogóle nieinteresujący Michael to zwykły buc a Trevor to psychol który, a to sobie zje potrawkę z ludzi a to zabije kuzyna kolegi i jego dziewczynę bo denerwowało go to, że się kłócą . cały czas miałem nadzieje, że może będziemy mieli jakiś moment z backstory żebyśmy mogli polubić tych bohaterów jednak nic takiego nie ma bohaterów nie da się lubić a co dopiero mówić o tym, żeby nam na nich zależało oprócz tego mamy rodzinę Michaela, która jest wkurzająca i generalnie wszyscy mają go w dupie przez 90% gry jedyną postać, którą polubiłem to chyba Lester nie żeby był on jakaś super postacią, ale przy reszcie wypada najlepiej. Oprócz tego mamy jeszcze tryb online, ale byłem już tak wynudzony tą grą, że po jej przejściu wyłączyłem ją i już nigdy nie wróciłem, a i gra jest podpięta do tego upośledzonego Social Clubu, który często wmawia mi, że nie ma internetu mimo tego, że internet jest.
OdpowiedzUsuń