Jednym z moich ulubionych gatunków gier na kompa obok przygotówek
(… i strategii, rpg) były symulatory lotów! Będąc dzieckiem w przyszłości
chciałem być pilotem… albo księdzem. Ale nigdy nie przypuszczałem, że będę
wychowawcą ;> Ale to nie jest teraz ważne.
Pamiętam kiedy kupiłem od moich przyjaciół zza wschodniej
granicy składankę gier, na której był symulator lotu Su- 27 Flanker (1995 rok).
Wtedy kochałem Migi 29, ale… Su 27 był do niego niby podobny ;) Nie był to też
mój pierwszy symulator lotu.
Odpaliłem grę… i latałem, a była to sztuka ogromnie ciężka.
Najśmieszniejsze jest to, i dlatego daję ten wpis, że nigdy
nie udało mi się wystrzelić rakiety… Nie
wiedziałem jak się to robi! Nie miałem instrukcji, a jedynie jakiś plik txt z
klawiszologią w katalogu z grą. Pamiętam, że wydrukowany dokument zajmował
kilka kartek. Jednak nic mi to nie pomogło! A zaraza! Ale z działka umiałem
strzelać…
Zatem planowałem misję w edytorze i startowałem samolotem oglądając co się dzieje w powietrzu z innymi maszynami. Naciskało się klawisz
F9 (chyba) i kamera przechodziła na inne jednostki w grze.
Taka to była gra fajna ;> ;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz