Broken Sword 2: The Smoking Mirror, ukazał się w rok po części pierwszej. (Jeżeli nie wiecie, w którym wyszła jedynka, to śpieszę i wyjaśniam... że było to w 1996 roku)
Na samym początku zagrałem w demo gry, w którym musieliśmy rozwiązać klika zagadek w lokacji "Doki" Wiecie? Przystań, statki... ;> Doki! (plus wieczór... stróż, pies stróża, szum wody,... :) )
Byłem oczarowany tym demkiem... Nie tylko ja, moi sympatyczni koledzy również. Demo przeszedłem kilka razy i z niecierpliwością czekałem na pełną wersję gry. Oto znowu mogłem się wcielić w Georga Stobbarta!!!
Ta gra, jak się później okaże, jako jedyna z serii nie miała w swojej fabule tajemniczych zagadek i intryg związanych z Templariuszami. Pojawili się za to starożytni Majowie...
(nie mam pojęcia z jakiej platformy ten skrin)
Pierwsza lokacja, dom, z którego trzeba się uwolnić... bardzo fajna sprawa. Później zagadki również są ciekawe, jednak to nie to samo co poprzednia część gry. Dwójkę przeszedłem kilka razy. Bardzo dobrze, bo 6 lat później pojawia się część trzecia, która... ech!
Ale! W pewnym momencie, jeżeli ktoś wie gdzie i kiedy kliknąć, Nico zdejmuje bluzkę i pokazuje cycuszki... Brawo! (Nie, nie podniecam się pikselowymi dziewczynkami) :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz