W tym momencie jestem po kilku dużych kubkach słodkiego wina i mogę jasno
nie myśleć. Jednak jestem pewny, że na
III część gry z serii Broken Sword czekałem z wielką niecierpliwością.
Moje gorące emocje ostudziły wymagania gry, gdyż do jej uruchomienia
potrzeba było karty graficznej z jakimś bajerem… którego w mojej wówczas nie miałem.
(Gra uruchamiała się tylko na wybranych kartach jakiejś firmy, niestety nie
pamiętam której… chyba, że chodziło o coś innego. Dzisiaj nie jestem w stanie
sobie przypomnieć tego motywu.)
W domu w kompie nie miałem tej odpowiedniej karty, jednak gra chodziła u
mojej narzeczonej, która jest teraz moją żoną ;> (Nie! Nie zdecydował lepszy
komp… a może? ;>)
Gra przeniesiona do 3D, obsługa wyłącznie klawiaturą, rozwiązywanie
standardowych „przygodówkowych” zagadek plus przesuwanie skrzynek, skakanie po
platformach … A całość przypomina Tomb Raidera.
Przesuwanie skrzynek… coś, czego nigdy nie lubiłem w grach! I to w mojej
grze!!!! Do tej pory jestem zły…
Grę przeszedłem raz! Nigdy do niej również nie wracałem… Praktycznie nic
nie pamiętam! (Teraz rzucę okiem na skriny i filmy na yt)
George przypomina Indianę Jonesa…
Nico w spodniach, których nie lubię u prawdziwych dziewczyn! ;> Cholera!!!
Fajnie to wygląda teraz. Ale do tej pory, do tego wpisu!!! wydawało mi się,
że gra jest taka sobie, nudna.
I już wiem dlaczego tak myślałem. Nie grałem w nią u siebie w domu i nie
mogłem się skupić. Byłem u swojej dziewczyny i starałem się przejść grę
bardzo szybko. Mogę teraz żałować, ale z perspektywy czasu… Cóż… ;>
Przygodówka z wielką akcją w tle, na
końcu której spotykamy pewnego smoka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz