Kiedy rodzice kupili mi kompa w wakacje 1996 roku, jedną z
pierwszych gier, którą ogrywałem był Raptor. (O tej grze niedługo napiszę coś
więcej, bo była dla mnie ważna.) Gra bardzo mi się podobała i pewnym czasie
chciałem spróbować czegoś podobnego. W ręce wpadły mi dyskietki z Tyrianem, prawdopodobnie
przyniesione od Barta.
Tyriana zrobili ludzie z Eclipse Software w 1995
roku. Jest to „automatowa” strzelanina science-fiction, w której kierujemy małym
statkiem i łoimy w nadlatujących do nas wrogów.
Pierwsze co pamiętam, to fakt, że gra jest bardziej
rozbudowana i kolorowa niż Raptor. Mogliśmy modyfikować nasz pojazd i wyposażać
go w różny typ uzbrojenia. W czasie misji zbieraliśmy powerupy i kasę. Wrogów
eliminowaliśmy na kilku, a może nawet i kilkunastu planetach. Wrogie jednostki
były zróżnicowane, a pod koniec każdego etapu czekał boss.
Cieszyłem się, że można pograć w dwie osoby na jednym kompie (klawiatura i myszka) Ale przyznaję szczerze, że gra jakoś nie zapadła mi w pamięć. Być może dlatego, że jednak za wiele czasu spędziłem z Raptorem??!?
Ostatnio grę pokazałem moim „państwowym dzieciom”. Chyba nie
widzieli podobnych produkcji bo w czasie grania okazywali szczerą radość. Przez
pewien czas katowaliśmy tę grę, a jedną z sesji uwieczniłem na filmie:
W Tyriana 2000, która jest specjalną wersja oryginału nie
grałem. Jeżeli chcecie spróbować, to na gog.com jest chyba jeszcze za darmo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz