Duke Nukem 3D był grą, w którą ogromnie uwielbiałem grać i
spędziłem z nią wiele czasu. Jednak w pewnym momencie wydarzyło się „coś” co
sprawiło, że stała się dla mnie obojętna i wszystkie miłe wspomnienia wymazałem
z pamięci. Ale o tym fakcie wspomnę na końcu opowiastki.
Początek gry, kiedy wystrzelony pocisk wybucha za logiem
DN3d… to coś wspaniałego! Gra wydawała mi się wówczas ogromnie plastyczna. Mam
na myśli to, że wchodziliśmy „we wzajemne oddziaływanie” (interakcja) z różnymi
przedmiotami. Mogliśmy strzelać w gaśnice, beczki, które wybuchając niszczyły
ściany i przedmioty, przeglądać się w lustrze, burzyć budynek, odsuwać kotary w
kinie i oglądać film… a w czasie wymiany ognia w barze, od pocisków
rozpryskiwały się kieliszki i butelki. Można było oddawać się również
czynności, która nazywa się mikcja. Takich rzeczy wcześniej proszę państwa nie
było!
Gra jest trzecią częścią Duke Nukema, prześniona w 3d i
będąca strzelaniną pierwszoosobową. W roku 1996 zrobili ją ludzie z 3D Realms.
Zapraszam na film:
Nie chcę w tym miejscu opisywać wszystkiego co znajdziemy w
grze, bo warto po nią sięgnąć nawet i teraz. Ostatnio wyszła nawet jakaś
specjalna edycja gry.
Delikatnie mówiąc, Wstręciuchy z Kosmosu najeżdżają Ziemię i
porywają Ludzkie Kobiety… no coś nieprawdopodobnego. Przecież nie można tego tak zostawić! „Cóż warte
życie, gdy honor stracony” Podstawowa gra ma trzy epizody – miasto Los Angeles,
Stację Kosmiczną i… dzielnicę ChinaTown w wymienionym wcześniej mieście. W nasze ręce wpada kilka broni (m.in. pistolet,
shotgun, rakietnica, rozpylacz <3… wspaniale) oraz fantastycznych zabawek
jak hologram naszego bohatera, plecak odrzutowy czy noktowizor. W żadnej z wcześniejszych
gier nie widziałem żeby wystrzeliwane z pistoletu pociski tak pięknie wchodziły
we wrogów. Aż miło zabijać te wstrętne kreatury. Poważnie!... Jak oni pięknie
umierają! Hahaha! Musicie sami spróbować. Trzeba samemu zabić, żeby poczu…
Zapędziłem się.
Kiedy ostatnio nagrywałem film z Fify 96, postanowiłem, że
skocze do piwnicy po Fifę 97. Niestety gra nie działa pod Windows 7, ale
przyniosłem też płytkę z Cd-Action z roku 2002. Przez całe życie myślałem, że są tam
tylko dwie pierwsze części gry, ale ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że jest
i pełna wersja trzeciej i ONA JEST PO POOOLSKU! Nie wiedziałem, że nastąpiło
pełne spolszczenie. Na gry-online nie ma o tym wzmianki, ale u mnie chłopak
mówi po naszemu. „Głowa, dupa, co za różnica” Tylko o człowieku, który to nagrał,
na necie nie ma ani słowa. Chyba muszę zapytać o to Pana Lusterko ;>
Zacząłem grać… na „Łatwizana” i ukończenie gry zajęło mi
niewiele czasu. Chyba śmiało mogę powiedzieć, że na tym poziomie trudności
można ją ukończyć w jeden wieczór. Jestem tym zaskoczony, bo kiedyś grałem w
ten tytuł przez długi czas. Chociaż… wtedy miałem wersję z dodatkami – „Atomic”.
Wiem też, że do tej gry wyszło kupę i innych dodatków.
Kiedyś, na jakimś programie w Tv widziałem DN3D z modem,
który obcych zamieniał w hitlerowskich skurczybyków. Wrogowie mieli na głowach wielkie
hełmy, na ścianach wisiały odpowiednie symbole… a dziewczyny były bardziej
rozebrane. Niestety! Przeraża mnie to, bo być może to nie wspomnienia a jakiś
sen. Na Internecie do tej pory nie mogę znaleźć nawet małego info o tym modzie.
Dobra, a teraz o tym motywie, który sprawił, że gra
przestała być dla mnie fajna. Kiedy łączyliśmy z kumplami kompy przez kabel, a
potem łoiliśmy po sieci lokalnej, gra Duke Nukem ogromnie mnie rozczarowała. Na
początku, nie mogliśmy się połączyć, a później sama rozgrywka była nieciekawa,
chociaż miałem wielkie nadzieję, że to Duke Nukem, a nie DooM II będzie
królować u nas w bloku. Ten fakt, że po sieci grało mi się kiepsko sprawił, że
zapomniałem o tej grze.
Pozytywne wspomnienia wróciły kiedy niedawno przeszedłem
grę.
Acha, rzecz warta wspomnienia. Kiedyś nie grało się w DN3D
przy pomocy myszki. Cięło się tylko na klawiaturze. Ale teraz koniecznie musiałem
ustawić sobie myszkę, miałem z tym troszkę problemów, ale się udało. Gra Duke
Nukem jest świetna. Pograjcie!
Ha! Jeszcze jedna sprawa. W grze spotykamy truchło „Kosmicznego Marynarza” z gry DooM. Taki prztyczek w nos konkurencji… Ale już w grze Blood, spotykamy powieszonego do góry nogami Księcia. Takie rzeczy.
Pokonanie ostatniego bossa zajęło mi 34 sekundy!
Oj tak, zapamiętałem tę grę. Sekrety, humor... to BYŁ humor prawda, oni tak na nie poważnie? Najważniejsze jednak było to, jak zbudowano świat przedstawiony. Okrutny ale neisłychanie klimatyczny.
OdpowiedzUsuń