Dodatek
do pięknego Starcrafta pod tytułem „Brood War„ został wydany w grudniu 1998
roku, kilka miesięcy po podstawce. Nigdy nie byłem fanem tej gry, ale po
latach, postanowiłem ponownie zaliczyć ten tytuł, a po jego przejściu,
zastanawiałem się, czy nie zacząć rozgrywki w teraz opisywany dodatek. I to
myślałem nad tym dosyć mocno, żeby potem nie powiedzieć: „Ja pierdykam, po co
ja to robiłem?...”
...
takie sytuacje już kiedyś przeżywałem gdy:
-
Wchodziłem na którąś z gór w Tatrach. Bo ja kocham polskie góry, no ale...
"Po co ja na nią wchodzę?” - sapałem spocony i sponiewierany, zadzierając
wysoko głowę w poszukiwaniu szczytu.
- Albo
kiedy wskakiwałem drugi raz w najwyższą zjeżdżalnię w krakowskim Aquaparku,
kiedy za pierwszym razem omal się nie spultałem: - "Po co ja to
roooooobiiiiieeee…. Plusk"
Rozumiecie?
I pomimo
tych doświadczeń, już po drugiej misji, zacząłem myśleć "Po co ja w to
gram? Przecież nie muszę się tak męczyć, skoro gra mi się nie podoba. Dlaczego
muszę być taki uparty??!?”... Ano
właśnie dlatego, żeby zobaczyć czy uda mi się to skończyć. Udało.
Nie
umiem powiedzieć czegoś bardziej ciekawego o tym dodatku, niż to, że ostatnia
misja sprawiła mi najwięcej problemów. Grałem Ziemianami, gdyż
identycznie jak w podstawce, nie mam ochoty oglądać zwycięstwa ohydnych
skurczybyków z kosmosu. Ja wiem, że moja znajomość tej gry jest niekompletna,
no ale nie mogę się przemóc, by poznać ją w pełni.
Tedy
ostatnia misja przyszła po kilkunastu godzinach spokojnego grania… Na początku
nie wiedziałem co robić, jedynie broniłem się przed bydlęciem o nazwie
Torrasque, stawiając kilka schronów i okopując swoje Siege Tanki. Bydle
wpadało, poobijało się o schrony, które natychmiast naprawiałem i ginęło w
rozbryzgach mięsa i plugawej posoki...
No a potem
polatałem po planszy statkami powietrznymi, chyba Niemkami w Walkiriach i
zorientowałem się, o co tu chodzi. Powolutku, powolutku zacząłem eliminować
czerwonego wroga, niszcząc jego budynek specjalny Cerebrate. Potem wybudowałem
Battlecruisery, Goliaty i wszystko co strzela i w równie ślimaczym tempie,
wdzierałem się na w głąb planszy.
Ostatnie chwile. Zdjęcie z ekipą do albumu rodzinnego ;> |
Jeżeli
lubicie tę grę, to zapewne nie możecie czytać tych moich głupot. Wybaczcie mi
:) Nie jestem fanem tego gatunku gier, chociaż w Command & Conquer, Red
Alert i Warcrafty grałem i je szanuję. Ale już w KKnD, Dark Colony, Total
Annihilation czy przegówniane Fallen Haven, nie dałem rady grać. Chociaż ta
ostatnia to strategia turowa ;> Jak zamknę oczy, to w mojej karierze
Operatora Gier Komputerowych, pojawiało się wiele gier rts.
Dodatek Brood War wspominam lepiej niż
podstawkę. Było tu soczyściej i ciekawiej. Zastanawiam się nad
zagraniem w Starcrafta 2, ale mam nadzieję, że szybko o tym zapomnę.
Film z podsumowaniem:
Film z podsumowaniem:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz