Są takie gry, które pomimo, że
osiągnęły przeogromną, światową sławę, są kochane przez Graczy i uznawane za
kultowe, uważam je za gó… tzn. mi się nie podobają.
Jedną z takich gier jest
Starcraft, a inną jeszcze Baldur’s Gate Tak! Nie lubię tych tytułów!
Kiedy Starcraft został wydany w
1998 przez Blizzard, pamiętam szał, który wówczas panował. Reklamy w każdym
czasopiśmie i rozmowy podekscytowanych kolegów. Uwielbiałem grać w Command
& Conquer (1995) , Command & Conquer: Red Alert (1996) a przede
wszystkim Warcrafta 2, którego kocham. Tedy Starcraft powinien się również mi
spodobać… Do dzisiaj nie wiem, dlaczego tak się nie stało.
Mój stary przyjaciel Mateusz
uwielbiał ten tytuł. Grał w to namiętnie i kilka razy słyszałem jego opowiastki
o grze. Ja też w to łoiłem, ale… Naprawę chciałbym wiedzieć, co było w tej
grze, że mnie od niej odrzucało. Chyba wkurzały mnie jednostki i to, że
rozgrywała się w kosmosie – takie niesprecyzowane wspomnienia wyłaniają się z
mojej głowy. O ile pierwsza rzecz może być w jakiś sposób zrozumiała, to ten
drugi motyw już taki nie jest. Wszak lubię fantastykę naukową i takie klimaty.
Jakiś czas temu gra została
udostępniona za darmo. Pobrałem ją i postanowiłem się z nią za jakiś czas
zmierzyć. Wyzerowałem emocje i wspomnienia, zainstalowałem ją na dysku i…
… sytuacja podobna do tej z
reala:
Kiedy zacząłem pracować w Domu
Dziecka, moje państwowe dzieci chodziły do tej samej Szkoły Podstawowej co ja
za młodu. Pamiętam doskonale, że nie lubiłem swojej wychowawczyni, która uczyła
mnie od 4 do 6 klasy. Uważałem ją za „niemądrą kobietę”. Los chciał, że
musiałem się z nią spotkać. Pomyślałem wówczas, że pewnie się mylę co do niej,
oceniam niesprawiedliwie. Byłem dzieckiem i „normalną” sprawą było, że nie
lubiło się swoich nauczycieli. Wyzerowałem emocje i wspomnienia ;) i raźno, a
nawet wesoło ruszyłem na pierwsze spotkanie po latach, bo musiałem omówić
sprawę dziecka pod patronatem. Witam się pięknym „Dzień Dobry…” przedstawiam
się, mówię kim jestem… a ta, jak mnie nie zaatakuje, „…a że to, a że tamto…”
Stałem sobie spokojnie i kulturalnie i myślałem: „A jednak się nie myliłeś co
do niej”… Tak było. Zaatakowała mnie… Ale teraz jestem już po kilku rozmowach z
nią i zupełnie inaczej to wszystko wygląda. Może miała zły dzień?
… odpalam i już w pierwszej misji
mnie wszystko wkurza. Te wszystkie jednostki paskudne, gadki, animacje, menu
budowania… budynki. No wszystko! Nigdy nie rozumiałem co robi to latające,
okrągłe gówno… Niektórych jednostek w ogóle nie budowałem i nie grałem po
necie... Mój problem. Ale zmusiłem się i grę ukończyłem. Zajęło mi to troszkę
czasu.
Jedynie muzyczka jest okej. Nie
przeszkadza kiedy idzie dobrze, ale już ta sama melodia irytuje, kiedy już tak
dobrze nie jest.
Od zawsze wiedziałem, że
„strategia czasu rzeczywistego” nie jest moim ulubionym gatunkiem. Za dużo się
dzieje, za szybko i brakuje surowców i czasu ;> Wróg atakuje niemożebnie i
ledwo co się bronię, bardzo często zapisując i wczytując stan gry.
Grałem tylko Terranami. Te inne
paskudy mi nie pasują, nie chcę wiedzieć co tam u nich w kampaniach słychać.
Nie chcę żeby wygrali.
Rozmawiałem z Bartem. On też tego
tytułu jakoś nie lubił, ale zaznaczył, że grał w część II. Siłę tej gry
upatruje w zróżnicowaniu strategii i rozwoju trzech ras, którymi możemy
sterować.
No cóż… Grę przeszedłem, ale
utwierdziłem się w przekonaniu, że jej nie lubię. Tylko po jaką cholerę teraz
łoję w dodatek Brood War?
Mój film z ostatnich momentów
ostatniej misji i jej podsumowanie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz