wtorek, 6 marca 2018

Starcraft




Są takie gry, które pomimo, że osiągnęły przeogromną, światową sławę, są kochane przez Graczy i uznawane za kultowe, uważam je za gó… tzn. mi się nie podobają.

Jedną z takich gier jest Starcraft, a inną jeszcze Baldur’s Gate Tak! Nie lubię tych tytułów!

Kiedy Starcraft został wydany w 1998 przez Blizzard, pamiętam szał, który wówczas panował. Reklamy w każdym czasopiśmie i rozmowy podekscytowanych kolegów. Uwielbiałem grać w Command & Conquer (1995) , Command & Conquer: Red Alert (1996) a przede wszystkim Warcrafta 2, którego kocham. Tedy Starcraft powinien się również mi spodobać… Do dzisiaj nie wiem, dlaczego tak się nie stało.


Mój stary przyjaciel Mateusz uwielbiał ten tytuł. Grał w to namiętnie i kilka razy słyszałem jego opowiastki o grze. Ja też w to łoiłem, ale… Naprawę chciałbym wiedzieć, co było w tej grze, że mnie od niej odrzucało. Chyba wkurzały mnie jednostki i to, że rozgrywała się w kosmosie – takie niesprecyzowane wspomnienia wyłaniają się z mojej głowy. O ile pierwsza rzecz może być w jakiś sposób zrozumiała, to ten drugi motyw już taki nie jest. Wszak lubię fantastykę naukową i takie klimaty.

Jakiś czas temu gra została udostępniona za darmo. Pobrałem ją i postanowiłem się z nią za jakiś czas zmierzyć. Wyzerowałem emocje i wspomnienia, zainstalowałem ją na dysku i…

… sytuacja podobna do tej z reala:

Kiedy zacząłem pracować w Domu Dziecka, moje państwowe dzieci chodziły do tej samej Szkoły Podstawowej co ja za młodu. Pamiętam doskonale, że nie lubiłem swojej wychowawczyni, która uczyła mnie od 4 do 6 klasy. Uważałem ją za „niemądrą kobietę”. Los chciał, że musiałem się z nią spotkać. Pomyślałem wówczas, że pewnie się mylę co do niej, oceniam niesprawiedliwie. Byłem dzieckiem i „normalną” sprawą było, że nie lubiło się swoich nauczycieli. Wyzerowałem emocje i wspomnienia ;) i raźno, a nawet wesoło ruszyłem na pierwsze spotkanie po latach, bo musiałem omówić sprawę dziecka pod patronatem. Witam się pięknym „Dzień Dobry…” przedstawiam się, mówię kim jestem… a ta, jak mnie nie zaatakuje, „…a że to, a że tamto…” Stałem sobie spokojnie i kulturalnie i myślałem: „A jednak się nie myliłeś co do niej”… Tak było. Zaatakowała mnie… Ale teraz jestem już po kilku rozmowach z nią i zupełnie inaczej to wszystko wygląda. Może miała zły dzień?

… odpalam i już w pierwszej misji mnie wszystko wkurza. Te wszystkie jednostki paskudne, gadki, animacje, menu budowania… budynki. No wszystko! Nigdy nie rozumiałem co robi to latające, okrągłe gówno… Niektórych jednostek w ogóle nie budowałem i nie grałem po necie... Mój problem. Ale zmusiłem się i grę ukończyłem. Zajęło mi to troszkę czasu.




Jedynie muzyczka jest okej. Nie przeszkadza kiedy idzie dobrze, ale już ta sama melodia irytuje, kiedy już tak dobrze nie jest.

Od zawsze wiedziałem, że „strategia czasu rzeczywistego” nie jest moim ulubionym gatunkiem. Za dużo się dzieje, za szybko i brakuje surowców i czasu ;> Wróg atakuje niemożebnie i ledwo co się bronię, bardzo często zapisując i wczytując stan gry.

Grałem tylko Terranami. Te inne paskudy mi nie pasują, nie chcę wiedzieć co tam u nich w kampaniach słychać. Nie chcę żeby wygrali.



Rozmawiałem z Bartem. On też tego tytułu jakoś nie lubił, ale zaznaczył, że grał w część II. Siłę tej gry upatruje w zróżnicowaniu strategii i rozwoju trzech ras, którymi możemy sterować.

No cóż… Grę przeszedłem, ale utwierdziłem się w przekonaniu, że jej nie lubię. Tylko po jaką cholerę teraz łoję  w dodatek Brood War?

Mój film z ostatnich momentów ostatniej misji i jej podsumowanie:



   


                                            Stary Wujek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz