poniedziałek, 26 marca 2018

Fifa 97



O tej grze, przez szacunek do samego siebie i do Was, nie powinienem w ogóle wspominać. Ale z kronikarskiego obowiązku jestem zmuszony to zrobić.

Jedyną grą piłkarską, którą uważałem za godną w dawnych czasach, była Fifa 96. Rozgrywka była świetna i miało się wrażenie, że uczestniczymy w prawdziwym meczy z telewizorni. ;>

Fifa 97 była zapowiadana, jako gierka z trójwymiarowymi piłkarzami (trójwymiarowe modele) i przekosmicznym Virtualnym Stadionem! Pomyślałem naturalnie, że dobrze byłoby ją mieć. Wiadomo, kolejna część  Fify, powinna być lepsza. 



Nie pamiętam w jaki sposób, ale udało mi się ją zdobyć. Była to wersja całokompaktowa (pamiętacie takie określenie?) Obejrzałem intro, agresywne logo gry w połączeniu ze skoczną muzyczką, zachęcało i radowało serce. Menu podobne do tego z poprzedniej odsłony, oferowało wybór różnych trybów rozgrywki. Wybrałem szybki mecz, dalej, dalej, dalej… No i wychodzą zawodnicy. 

O kurczę! (powiedziałem dosadniej, na pewno!) To chyba jakieś nieporozumienie… Jak to wygląda? Nie mogłem uwierzyć, że wiedzę takie kanciaste dziadostwo z nienaturalnymi ruchami. A jak w to się grało? Ano się nie dało. Piłkarze skręcali tylko chyba pod kątem 90 stopni… Kopali piłkę wydając straszny okrzyk. Sama animacja kopnięcia była dziwadłem. Wyłączyłem mecz na trawie i włączyłem na hali… Ta cześć podobała mi się bardziej. Minimalnie bardziej.



Zmusiłem się w to pograć ze trzy razy w czasie bycia „Operatorem Gier Komputerowych”. W między czasie łoiłem w Fifę 96.

A jak wiadomo, później wyszła Fifa 98, ale to już inna historia. O wiele piękniejsza.  

Nie polecam odpalać tej części gry!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz