W przeciwieństwie do filmów, gry oparte na prozie Lovecrafta były dobre, ciekawe i było ich więcej. Chyba nie muszę wymieniać tych klasycznych tytułów?* Jako Strażnik i Badacz Tajemnic w papierowego rpg, gdzieś tak od 1996 roku, Mitologia Cthulhu opanowała moje życie i czekałem na wszystko co z nią związane.
A tu proszę, wspaniała nowina przed 2005 rokiem. Ma powstać kolejna gra, której imię to Call of Cthulhu: Mroczne Zakątki Świata. Chociaż podobno już 6 lat wcześniej została zapowiedziana. I teraz, przez kolejne akapity, będę opierał się jedynie na wspomnieniach, wydartych z głębokich czeluści. A, że mogą one nie pokrywać się z prawdą, cóż, tak to bywa. Człowiek zapomina o różnych rzeczach oraz sytuacjach i jest to ponoć dar… „Śmierć będzie dobrodziejstwem, jeśli tylko zdoła zatrzeć te wspomnienia.”
Początkowo wydawało mi się, że „Mroczne Zakątki” to jest „Call of Cthulhu: Destiny's End„ ale szybko okazało się, że jest ona ostatecznie anulowana, a ja się omyliłem. I nie umiem w 2018 roku przypomnień sobie szczegółów. Dlaczego tak myślałem??!? Czy skrin poniżej, zobaczyłem wcześniej, niż usłyszałem o zapowiedzi „Mrocznych Zakątków…”? Pamiętam, że widziałem go siedząc na kompie w akademiku Politechniki Lubelskiej. A przestałem tam bywać już w 2004 roku. Może źle pamiętam??!? Oszaleję! (rzucam kostkami na poczytalność, udało się nie oszaleć!) Musiałem wspomnieć o tym z kronikarskiego obowiązku. Kiedy teraz czytam w necie, "Destiny's End" miało wyjść po "Mrocznych Zakątkach Świata", czyli być kontynuacją…
O grze "Mroczne Zakątki" dużo mówił Bart, był nią szczerze zainteresowany, a któregoś razu oznajmił z pełną powagą, że gra ma wyjść jedynie na konsolę (Tak zadecydowała Bethesda). Na konsolę? – zapytałem się pewnie. Na Pegazusa chyba!!! To były czasy, kiedy nie miałem i nie chciałem mieć do czynienia z konsolami.
I chyba minęło sporo czasu, być może nawet zapominałem o całej sprawie, a tu niespodziewanie Bart przekazuje informację, że jednak gra będzie na kompy. Konwersję miał robić jeden człowiek (Gareth Clarke, któremu miało zależeć na wersji na pc.
O ile się też nie mylę, mój przyjaciel musiał zmienić coś w kompie, żeby ta gra mogła się u niego odpalić. Czyli ja automatycznie zapomniałem o grze na swoim Kalkulatorze. A napiszę do Barta, zapytam!
Napisałem tak:
Bart! Trzy sprawy! : ) Kiedy demo Twojego Cthulhu - Kadath? Czy grałeś już w Cthulhu tego nowego? Ja go przeszedłem właśnie. Okazało się, że nie jestem k* "technicznie wykluczony" i czy zmieniałeś coś w kompie żeby odpalić "Mroczne Zakątki świata"? Pooozdrawiam!
Odpowiedział:
Wydaje mi się, że nie musiałem. Pojechałem po prostu do Leclerca na Zana i kupiłem pudełko z grą za 29.90 pln.
Ale po dłuższym gadaniu obaj stwierdziliśmy, że nie pamiętamy dokładnie tej sytuacji. Jeżeli chodzi o "Destiny's End", to Bart znalazł info, że grę zapowiedzieli w 2002 roku. „Ze względu na bardzo długi czas produkcji Dark Corners of the Earth opracowywano wraz z nim inne tytuły” Chodzi tu o "Destiny's End".
A kiedy już grę zakupiliśmy, odpaliliśmy – niespiesznie zaczęliśmy poznawać jej fabułę. Pierwsze co mnie zaskoczyło, było koło samochodu w pierwszej lokacji… "Coś tu chyba nie bangla", -pomyślałem. Przecież koła można zrobić już inaczej.
Grę z Bartem przeszliśmy, udało się (trzeba było ściągnąć plik, który pozwalał biegać („trzeba było uciekać chodząc :D" - jak to powiedział mój przyjaciel), grało się… ale teraz przejdę do części, kiedy to już sam decydowałem o swoich losach.
Jest takie opowiadanie Lovecrafta – „Widmo nad Innsmouth”, bardzo go lubię i to na jego podstawie ludzie z Headfirst Productions zrobili opisywaną teraz grę. Ale motywów z Mitologii jest o wiele więcej, napisze o tym później.
Nasz bohater, Jack Walters jest prywatnym detektywem. Udaje się on do Innsmouth rozwiązać pewną sprawę. Gra dzieli się jakby na dwie części, jedna to zabawa w skradanie, a w drugiej, do ręki dostajemy broń… Grając w papierowego Zew Cthulhu zawsze wystrzegam się strzelaniny. Strzelanina to błąd! Pistoletu używa się tylko do…
Duży nacisk położony jest na poczytalność bohatera. Trzeba tak grać, by nasz bohater nie popadł w obłęd. Musimy uważać czego doświadczamy i jak długo na coś patrzymy – np. trupy, Istoty z Mitów, spoglądanie z dużej wysokości. Ostatecznie, kiedy zatracimy się w szaleństwie wypalamy z pistoletu w głowę i koniec gry. Oznaką popadania w szaleństwo są majaki, przyspieszone bicie serca, zaburzania widzenia… Właśnie po to używamy pistoletu - do popełniania samobójstwa w rpg Cthulhu. Ale w grze wystarczy odejść w bezpieczne miejsce i uspakajamy się.
Bardzo ciekawie rozwiązano leczenie urazów, których jest kilka rodzajów. To nie jest zwykłe używanie apteczki, a kombinowanie co opatrzyć w pierwszej kolejności.
Niektóre motywy w grze są łatwiejsze, inne trudniejsze, kolejne popsute, ale muzyka trzyma klimat, a na grafikę, oprócz tego koła z prologu nie zwracałem już uwagi.
No to jakie to motywy z Mitologii Cthulhu?
Jak wspomniałem, a Wy już wiecie, gra jest przede wszystkim na podstawie "Widma na Innsmouth", ale też i innego opowiadania - "Cienie spoza Czasu".
W grze pojawia się znany i lubiany przez wszystkich Szpital Psychiatryczny w Arkham.
Standardowym elementem budującym ktulowy klimat są biblioteki, obrazy, księgi (Pismo z Ponape, Fragmenty Pnakotyckie, Księga Dagona i Tablice Dagona) i rytuały (w grze odprawiamy rytuał, nazwany „Modlitwą do Dagona”, który otwiera zapieczętowane magicznie drzwi.)
Samo Innsmouth zwiedza się ciekawie.
"Innsmouth? No cóż, dziwne to miasto, położone przy ujściu rzeki Manuxet. Niegdyś było to całkiem duże miasto, a przed wojną, przed 1812 rokiem, miasto portowe, ale w ciągu stu lat rozpadło się. Nie jeździ tam teraz kolej... Główna linia nigdy tamtędy nie prowadziła, a boczna, z Rowley, została skasowana przed laty. Jest tam więcej pustych domów niż ludzi, nic się tam nie robi poza łowieniem ryb i homarów. A sprzedają swoje połowy albo w Arkham, albo w Ipswitch. Niegdyś było tam sporo fabryk, ale nic z nich nie zostało, jest tylko rafineria złota, pracująca na minimalnych obrotach. Kiedyś ta rafineria była ogromna, a jej właściciel, stary Marsh, musi być bogatszy niż Krezus. Podobno ma jakąś skórna chorobę albo też na stare lata coś go pokręciło i dlatego trzyma się z dala od ludzi. Jest wnukiem kapitana Obeda Marsha, założyciela rafinerii."
Dostajemy się do niego znanym z opowiadania autobusem. Znamy też kierowcę.
„Mógłby pan, wydaje mi się, pojechać starym autobusem - powiedział z pewnym wahaniem - tylko że w tych stronach nikt go nie uznaje. Jedzie przez Innsmouth - pewnie pan coś o tym słyszał - dlatego ludzie nie lubią go. Ptowadzi go facet z Innsmouth - Joe Sargent - ale chyba nie ma tu w ogóle pasażerów ani też w Arkham. Dziwne, że ten autobus jeszcze jeździ. Wydaje mi się, że jest tani, ale nigdy nie widuje w nim więcej niż dwie, trzy osoby, wyłącznie ludzie z samego Innsmouth. Odjeżdża z rynku - sprzed drogerii Hammonda - o dziesiątej rano i o siódmej wieczorem, o ile się coś ostatnio nie zmieniło. Wygląda na strasznego gruchota, są, nigdy jeszcze nim nie jechałem.”
W Innsmouth zwiedzamy Starą Rafinerię Marshów.
„…rafineria Marsha to dziwne miejsce - stara budowla przy niższych wodospadach na rzece Manuxet.”
Spotykamy w niej Shoggotha (innym razem widzimy go w kanałach), którego musimy „pokonać.”
Jest w niej też wielki posąg Cthulhu „To nie Gargulec, to Cthulhu!” – mówi nasz bohater do jednego z Agentów FBI. Zbyt długie patrzenie na posąg może sprawić, że Jack straci zmysły.
Gwiazda Starszych Bogów jako zapis gry.
Bardzo dobry motyw to ucieczka z hotelu - Gilman House
„Według ludzi z Arkham Gilman House, nie wydaje się, aby był coś wart. Nie radzą się w nim zatrzymywać. Kilka lat temu zatrzymał się w tym hotelu pewien inspektor z fabryki i miał jakieś nieprzyjemne przeżycia. Zdaje się, że gromadzi się tam dziwny tłum, bo słyszał jakieś rozmowy w innych pokojach — choć większość była podobno pusta — co go strasznie przeraziło. Była to cudzoziemska mowa, tak mu się zdawało, ale najgorszy wydał mu się jeden głos, który słychać było tylko od czasu do czasu. Brzmiał bardzo nienaturalnie — tak jakby się przelewał”
Zwiedzamy Ezoteryczny Porządek Dagona… Nie mam zdjęć...
Mała Ramona, dziewczynka, którą spotykamy w Innmouth mówi, że jej mama gryzie i wraz z tatą, trzymają ją na górze (strychu?) Przypomina mi to motyw z „Koszmaru w Dunwich” Ale!!! Ramona jest córką Tomasza Waite’a. Tomasz Waite i Asenath Waite pojawiają się w podręczniku do rpg „Escape from Innsmouth”. Asenath Waite jest przede wszystkim bohaterką opowiadania Lovecrafta „Coś na progu”.
„Asenath była śniada, drobna i bardzo ładna, z wyjątkiem nieco zbyt wyłupiastych oczu, niemniej coś w jej zachowaniu i wyglądzie wzbudzało osobliwe odczucia u bardziej wrażliwych ludzi. Natomiast ci zwyczajni unikali jej z uwagi na jej pochodzenie i plotki z nią związane. Pochodziła z Waite’ów z Innsmouth, a przez wiele pokoleń zebrało się całe mnóstwo mrocznych legend związanych z na wpół opuszczonym, podupadającym Innsmouth i jego mieszkańcami.”
Spotykamy członków rodziny Marshów – Sebastiana oraz jego syna Jacoba i Roberta Marsha – kapłana Ezoterycznego Porządku Dagona, który już się prawie przemienił… Robert Marsh i bohater opowiadania Lovecrafta, Robert Olmstead, są prawnukami Obeda Marsha.
Robert pozdrawia Czytelników bloga.
Wspomniane jest w grze plemię Kanaków i ich stary wódz – Walakea. Czcili oni Istoty z Głębin, które pojawiają się w grze. A chociażby atakują kuter o nazwie Urania.
… a po trzeciej fali ataku Istot z Głębin nadchodzi wkurzony Dagon.
A w Innmouth mieszka jeszcze jeden nasz dobry znajomy. Zadok Allen.
"Zadok Allen (ur. W Paton, Vermont) to sędziwy już człowiek o normalnym wyglądzie, mieszkający w ubogim domu na północnym skraju miasta. Można go spotkać przy remizie strażackiej, bo ciągle się tam snuje. Ma dziewięćdziesiąt sześć lat i jest trochę stuknięty, a poza tym to największy w mieście pijak. Ma czerwoną twarz, zmierzwioną brodę i załzawione oczy, ubrany jest w łachmany. Jest dziwny i zagadkowy, ciągle ogląda się przez ramię, jakby się czegoś obawiał, a kiedy jest trzeźwy, za nic nie można go nakłonić do rozmowy z obcymi. Nie potrafi się jednak oprzeć pokusie, jeśli ktoś mu zaproponuje jego ulubioną truciznę, a pijany rozwija opowieść pełną zdumiewających wspomnień. Wprost zdumiewające, że może pochłonąć aż tyle whisky, a jego głos nadal brzmi piskliwie i świszcząco, a nie ochryple."
Hydra – również znana i lubiana.
Gwiezdny Pomiot Cthulhu, którego przysmażamy w jednym z epizodów gry.
Y'ha-nthlei – miasto Istot z Głębin. Znajduje się pod Diabelską Rafą. W czasie gry jest ono torpedowana przez amerykańskich żołnierzy. Znajduje się tu kilka ciekawych lokacji – Swiątynia Hydry z Nią samą, więzienie Latających Polipów…
A same Latające Polipy to już motyw z opowiadania „Cienie spoza Czasu”
„Starsza rasa polipowatych kreatur, która przed sześciuset milionami lat przybyła z niepomiernie odległych wszechświatów i podbiła Ziemię oraz trzy inne planety Układu Słonecznego. Były to istoty tylko częściowo materialne - podług naszego rozumienia materii - a ich świadomość i postrzeganie zmysłowe kompletnie różniły się od ziemskich. Nie posiadały na przykład wzroku; ich świat psychiczny sprowadzał się do dziwnego, bezwzrokowego układu wrażeń. Były to jednak byty na tyle materialne, że jeśli znalazły się w rejonie kosmosu zawierającym materię, umiały się nią posłużyć. Musiały też gdzieś mieszkać - aczkolwiek ich siedliska były bardzo specyficzne. Umiały przenikać zmysłami wszelkie bariery materialne, nie potrafiły wszelako uczynić tego substancją swych ciał. Śmiertelnie niebezpieczne były dla nich niektóre formy energii elektrycznej. Umiały latać, choć nie miały skrzydeł ani żadnych innych środków umożliwiających unoszenie się w powietrze. Ich umysły skonstruowane były w taki sposób, że Wielka Rasa nie byłaby w stanie ich skolonizować."
Wielka Rasa z Yith
"Były to olbrzymie, opalizujące stożki mierzące około dziesięciu stóp wysokości i tyleż szerokości u podstawy, urobione ze żłobkowanej, łuskowatej, na poły rozciągliwej materii. Ze szczytu stożków wyrastały cztery elastyczne, walcowate kończyny grubości jednej stopy, utoczone z podobnie żłobkowanej substancji. Członki te niekiedy niemal zupełnie się chowały, a czasami rozciągały się w różne strony nawet na dziesięć stóp. Dwa zwieńczone były potężnymi szponami czy szczypcami. Trzeci kończył się czterema czerwonymi, trąbkowatymi wyrostkami. Czwarty wieńczyła nieregularna kula żółtawej barwy, najpewniej głowa, mierząca jakieś dwie stopy średnicy, wzdłuż obwodu okolona trojgiem wielkich ciemnych oczu. Z czubka głowy wyrastały cztery smukłe łodyżki zakończone słupkami jak u kwiatów, u dołu zaś zwisało osiem zielonkawych czułków czy macek. Centralny stożek okolony był u podstawy gumowatą szarą substancją, która kurcząc się i rozciągając, wprawiała całą istotę w ruch."
… a także, o ile mnie pamięć nie myli, w "Cieniach spoza Czasu" główny bohater uciekał walącym się tunelem. Znalazłem cytat, o którym myślałem:
„Nie pamiętam już, jak wygrzebałem się spod ruin. Pamiętam tylko, że korytarz aż zatrząsł się od ogłuszającego huku spadających głazów; w przebłyskach świadomości widzę siebie, jak brnę, gramolę się, jak pędzę dalej naprzód, ściskając wciąż w garściach latarkę i kasetę.”
Jeżeli chodzie o „Starsze Istoty" wymienione w prologu gry.
„Mierzy dokładnie 6 stóp długości, 5.5 stopy szerokości w najgrubszym miejscu, przy końcach zwęża się do szerokości l stopy. Przypomina beczułkę z pięcioma wypukłymi krawędziami zamiast klapek. Ułamane końce czegoś, co wygląda jak cienkie łodygi biegnące koliście w najszerszym miejscu korpusu. Z bruzd między krawędziami wyrasta coś intrygującego - grzebienie albo skrzydła, które zwijają się i rozkładają niczym wachlarze. Wszystkie - za wyjątkiem jednego, które rozwija się
w siedmiostopowej rozpiętości, są prawie zupełnie zniszczone. Całość przypomina jedno z monstrów z pradawnych mitów, zwłaszcza Starsze Istoty opisywane w "Necronomiconie". Skrzydła ich wydają się być z błony naciągniętej na szkielet, na ich końcach widnieją maleńkie otwory, końce ciała są uschłe i pomarszczone; nie sposób ustalić co znajdowało się w środku, ani co się odłamało. Kiedy wrócimy do obozu przeprowadzę sekcję. Mię potrafię określić czy było to zwierzę, czy roślina."
No cóż… i może już kończąc, napiszę o broni – Miotaczu Piorunów. Stworzona przez Yithian do walki z Latającymi Polipami. Istnieją różne wersje urządzenia.
Są tu też „Rzeczy, których nie powinno być”, Agenci Rządowi … i w sumie jeszcze kupę innych spraw. Jeżeli coś sobie przypomnę lub z łaski swojej napiszecie komentarz z czymś, co ominąłem, przyrzekam, że zaktualizuję tę notatkę.
Kiedy przedsiębiorca spotyka się z kapłanem.
Wydaje się, że Twórcy inspirowali się opowiadaniami:
“Widmo nad Innsmouth”, - większość rzeczy.
“W górach szaleństwa”, - Shoggoth, Starsze Istoty
“Cień spoza czasu”, Latające Polipy, Wielka Rasa z Yith
“Dagon” - Dagon i Hydra,
“Zew Cthulhu” - Cthulhu i Gwiezdny Pomiot....
* - tak, teraz to powstaje dużo tytułów, można sobie przejrzeć listę. Jedne mniej, drugie bardziej inspirowane Mitologią Cthulhu. Nie we wszystkie mam ochotę grać.
Ależ przyjemnie mi się czyta takie długie posty :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :D Pozdrawiam Slicznie :)
UsuńPamiętam, że strasznie się wkurzałem przy tym tytule, ale klimat był naprawdę niesamowity! Poza tym jakoś przed premierą gry czytałem "Widmo nad Innsmouth" i mogłem na świeżo porównać. Szkoda, że twórcy gry nigdy nie mieli okazji stworzyć kolejnego tytułu w uniwersum Lovecrafta...
OdpowiedzUsuńGrałeś już w Ktulu najnowsze? Niedługo napisze coś o tym... Pozdrawiam :) Widziałem Twój tekst na blogu, Adrian ;>
UsuńNo właśnie zastanawiałem się czy kupić, bo przy okazji Winter Sale jest -20%. Na pewno zagram, ale raczej po nowym roku.
UsuńPoczekaj aż spadnie cena. Historia bardzo krótka. Króciusieńka...
Usuń