Fallout 1.5: Resurrection jak już pewnie wiecie, to mod do Fallouta 2. Historia, którą tu poznamy, dzieje się pomiędzy pierwszą a drugą częścią oryginałów. Moda stworzyli Czesi z Resurrection Team. Dzięki Fallout Corner możemy pociąć w polską wersję. Jakże mi się nie chciało w to grać!
Dlaczego? Ano dlatego, że nie lubię wszelakich modów. Chyba tylko tych, które upaskudniają grafikę jakiejś gry, by mogła chodzić na moim Kalkulatorze. Kiedyś zainstalowałem moda do Fallouta Taktycznego o nazwie Awaken i ogromnie mnie znudził. Ale wróćmy do tematu. Jako Redaktor Trzynastego Schronu powinienem znać tę modyfikację, bo słyszałem, że jest wielce chwalona.
Akcja osadzona jest w 2170 roku na terenie Nowego Meksyku. Gramy bohaterem, który budzi się pewnego razu w jaskini. Nic nie pamięta (stąd tytułowe zmartwychwstanie), ale posiada przy sobie nieznany mu amulet. Tedy przychodzi nam odkryć tajemnice amuletu i tego kim jesteśmy.
Obok wątku głównego czekają na nas zadania poboczne, a świat wydaje się, jest mocniej brutalny i o wiele bardziej paskudny moralnie niż w oryginale. Oczywiście to sprawa zamierzona. A walka… to już jest prawdziwa trudność. Gdzie jest amunicja!!! – wielokrotnie krzyczałem do monitora!
Grę dawkowałem powoli. Nie wciągnęła mnie jakoś specjalnie. Owszem, miłe to uczucie ponownie obcować z rzutem izometrycznym, ale po ukończeniu gry moje życie nie zmieniło się, pomimo zaskakującego (niby!) zakończenia.
Moja postać, 35 letni Stary Wujek osiągnęła 18 poziom. Karmy mam 647 punktów, co dało mi tytuł Tarczy Nadziei. Nie zdobyłem pancerza wspomaganego, a przez większość czasu biegałem w pancerzu jedynie tylko metalowym. Moją bronią, którą ostatecznie miałem w rękach było działko plazmowe. Wykorzystałem wszystkie stimpaki jakie miałem w plecaku. Trudna gra, mówiłem?
Nie byłem prawdziwym bohaterem, który świat ratuje sam, a pomagały mi dwie niewiasty – Lystra i Keri. I to są fajne dziewczęta, sprytne, odważne i odmienne od siebie. Często pytałem się ich co myślą na dany temat i słuchałem jak komentują bieżące wydarzenia. Nie fajnym członkiem drużyny był pies, Schronek – jak to się mówi u nas na Trzynastym Schronie. „Nie lubię psów i ich właścicieli”. Czworonóg pchał się cały czas pod spluwy wrogów. Musiałem go zostawić w pewnej wiosce, zabrakło mi do niego cierpliwości. Ale żyje, nie dałem go zabić.
W modzie tym mamy wszystko co już dobrze znamy oraz rzeczy nowe, ciekawe. Dotyczy to wszystkiego, miejsc, przedmiotów (spluw) mieszkańców powojennego świata i muzyki.
Wkurzyło mnie, że gra oferuje wiele możliwości, ale warto rozwijać tylko niektóre umiejętności, których używanie jest mocno wyeksponowane. Nie napiszę jakie to umiejętności... ;>
Całe podsumowanie moich osiągnięć zobaczycie na filmie.
Grę przeszedłem we wrześniu (2018) i mam mieszane uczucia. Ale poczytajmy teraz co sądzą o grze fani serii, bo o tym, że zacząłem grać w Fallout 1.5: Resurrection…
… napisałem na Trzynastym Schronie i relacjonowałem kolejne etapy gry. Lubię czytać i dzielić się uwagami z innymi fanami Falloutów. Poczytajcie, bo cenne to uwagi.
Wpis pierwszy.
"Fallout 1.5: Resurrection to mod do Fallouta 2, stworzony przez zespół czeskich moderów, który oferuje graczom całkiem nową historię, lokacje i postacie. Jak twierdzą twórcy, ma zapewnić 25 godzin zabawy. Ludzie z Fallout Corner podjęli się przetłumaczenia tego moda na język polski. Było to ogromne przedsięwzięcie. Teksty do moda zajmują 1300 stron. Ekipa tłumacząca liczyła sobie 18 członków.
No to i ja odpaliłem tego moda, stworzyłem postać (zrobiłem skrina) i wyszedłem ratować świat. No i… zabiły mnie szczury. Gry nie zapisałem, musiałem zaczynać od nowa."
Michał D. Jest zajebisty. Dobra fabuła, naprawdę twardy, brutalny i pozbawiony zasad świat. Fajnie wymyślone dlaczego np. bohater ma jumpsuit z 13, skąd sie wziął karabin Gaussa itp. Spokojnie mod mógłby robić za kanoniczna część .
Jedyna wada moim zdaniem to zbyt wolne lvl, biorąc pod uwagę ostatnie i ciężkie chwile, oraz to, że w lokacjach można najczęściej wybrać jedna albo drugą stronę konfliktu . Nie ma trzeciej opcji typu pogodzić wszystkich albo wybić.
Michał Sz. Popieram - mod fajny, choć końcowe etapy są hardkorowe, nieraz eksplorując dla funu, napotykałem ghuli w PA , samemu będąc w metal armorze, także kiepsko się to kończyło :-P minus jak dla mnie największy to właśnie wybory, na zasadzie czarne-biale i nic pośrodku - czasami przelatywalem całe miasto w poszukiwaniu opcji alternatywnej, której niestety nie było.
Michał D. Ekhm wybory są czarne - bardziej czarne. Albo miasto zginie pod władza psychola, albo przeżyje dręczone przez tyrana.
Mi sie podoba ze w modzie wszyscy są niemili. Ludzie bardzo niechętnie dają questy, dają słabe nagrody jeśli w ogóle i jak chcemy sie coś kogoś o coś spytać, to zawsze chcą coś w zamian. Nie ma tu miłych ludzików, co załatwią coś w imieniu wyższej idei, bo idea sie nie nakarmią. I każdy chce hajs i hajs.
Najlepsze jest to, że nie licząc ostatnich walk to osoba z combat shotgunem to niszczyciel, a metal armor to cuda na kiju
Michał Sz. Ano coś w tym jest - klimat jest o wiele mroczniejszy niż standardowa falloutowa konwencja, daje się odczuć taki survival - kilkakrotnie musiałem ciułać ostatnią kasę na kilka naboi, a nagrody z questów też są dość liche :-P
Dariusz P. Gram, zaszedłem blisko końca i przed zakończeniem, które niebawem odkryje.. stwierdzam, że zdecydowanie sama gra znalazła się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie pomiędzy 1 a 2. W skrócie:
- dobra fabuła i wątek przewodni
- grywalność (niczym nie odbiega od poprzedników)
- nawiązanie do historii zawartej w oryginałach (bezbłędna)
- wątki poboczne i architektura lokacji
Jako zagorzały i wieloletni fan stwierdzam, że Black Isle nie powstydziło by się podpisać pod tym wydaniem. :)
Marcin M. Próbowałem i nie dałem rady, chociaż na początku się jarałem jak głupi. Questy, rozmowy - wszystko siakieś takieś... płaskie. Nie porwało mnie i raczej nie wrócę. Jak dla mnie, to trafiają do Café of Broken Dreams.
Jarosław Z. Jest BDB jak cholera! Aż po skończeniu musiałem znowu przejść jedynkę i dwójkę. :) A Save/Load musiałem gwałcić jak jakiś cheater cholerny. :)
Magdalena M. Dla mnie poziom dosyć trudny, ale load / save i udało mi się skończyć ;)
Wpis drugi.
"Karawana kupiecka z Sedit do Albuquerque...
Chronić ładunek! - wykrzykuje zdenerwowany kierownik karawany...
Ghul zamnięty w pancerzu jeszcze przez chwilę będzie niegroźny, ale jego kompani dają się mocno we znaki. Ciężka droga i... cała gra, ten Fallout 1.5: Resurrection :D"
Bartosz S. No gra JEST ciężka. O ile walki w lokacjach dają mało do wiwatu, ew. można je ominąć, o tyle random encountery na mapie to na początku wyrok śmierci, przed którym ratuje umiejętna ucieczka.
Jack O. Początek gry wyśmienity, questy niczym nie ustępują tym z oryginalnych falloutów pod względem klimatu, widać, że twórcy się postarali, osobne słowa uznania dla tłumaczy, którzy zadbali o to, żeby ścianę teksty chłonęły nasze oczy. Może trochę balans jest zachwiany, bo na początku gry random encountery są piekielnie trudne. Ja polecam ogólnie pakować skill pointy w rzucanie granatów ;)Lokacja Pro-gema to miód na falloutowe serce, za wiele się tam nie dzieje, ale klimat po prostu powala ;)
Tadeusz S. Warto, choć u mnie walka opierała się na dwóch, cytując instrukcję do Icewind Dale, "najpotężniejszych czarach w Dolinie Lodowego Wichru: Quicksave i Quickload".
Paweł Bronisław K. 1.5 Jest bardziej tru od "trójki" i "czwórki" razem wziętych.
Michał Sz. Mod świetny, z wysokim poziomem trudności - random encounter z ghulami dał mi nieraz popalić :)
Wpis trzeci.
"W Fallout 3, a nawet w Fallout 4, gra mi się lepiej niż w słynnego moda Fallout 1.5 – Resurrection. Bo niby mam się tylko podniecać wyglądem gry? Że przypomina klasyki, dwie pierwsze części, których większość Czytelników Trzynastego Schronu nie zna? ;)
Historia świata potoczyła się tak jak w części trzeciej i czwartej.
Prawdziwy bohater ratuje świat bez względu na cenę i sytuację!
No... ale jak chcecie pobrać tego moda i spolszczenie, to z tego miejsca :) http://resurrection.cz/en/download/
Przemysław D. Początek ciekawy, trudne misje, brak kasy, brak stimpaków (a walki ciężkie), mało amunicji. Jest klimat starych części. Zadania poboczne brutalne. Inspirowane dziełami filmowymi, mogą przez to wydawać się mało oryginalne (np. pewien sklepikarz i jego piwnica). Zakończenie dobre, "niebaśniowe". Nie dograsz DLC, w którym "mutant zrobi coś za ciebie". Jak na amatorski projekt to scenariusz Resurection jest dobrze napisany. Minus, to spora ilość nowych broni, z których gracz nie zrobi użytku do końca rozgrywki. Jedna mnie drażniła szczególnie - karabin BAR przerobiony na 14 mm. Powinien urywać głowy! Niestety, strzela jak karabinek sportowy.
Gaweł R. Polecam tego moda także. Historia ma więcej sensu oraz logiki niż w "trójce" i "czwórce". Według mnie "FO 1.5" mógłby zaliczać do kanonu (kij dla mnie się zalicza).
Mateusz S. Jestem z 1998 i w fallouta 1 jak i 2 świetnie mi się grało natomiast to słynne 1,5 jest dla mnie słabe. Nawet w tacticsa mi się lepiej grało mimo że to właśnie tactics jest dla mnie najgorszą częścią. Dużo lepiej grało mi się w stare fallouty jak i f:new vegas oraz f:4
Nie przekonało mnie. Między innymi błędami w misjach fabularnych. Fabularnie jest ciekawa, ale po za tym nic nowego czego już widzieliśmy w starych falloutach. Słabo z bronią co już niektóre misje, które dostaje sie na początku, są bardzo trudne do zrobienia.
Jack O. Jak komuś nie podoba się Resurection to koniecznie musi zagrać w Fallout Nevada. Dla mnie modyfikacja na równi z F2. Co do 1.5 to mnie końcówka wynudziła i pamiętam strasznie irytujące random enocuntery z tymi z ghoulami i mutantami, jeszcze jak dostawałeś strzała z bazooki za którymś tam razem mając outdoorsmana na 30 to elo...z tego zapamiętałem głównie tego moda, choć nie powiem fabularnie wciągająca, ale Fallout Nevada to kilka poziomów wyżej, jakby zrobili go pierwotni twórcy, chylę czółka.
Jak widzicie, w moich spostrzeżeniach i komentarzach Czytelników Trzynastego Schronu wydaje się, dominuje to samo. Większy jest tylko ich zachwyt nad modem.
Dziękuję tutaj Danielowi, że powiedział mi jak się poprawnie wymawiać jedną z lokacji - Albukerki. Chociaż napisał, żebym nie dziękował.
Już tak poza tekstem i zdradzając zakończenie. Nie czytajcie zatem, jeśli zamierzacie zagrać.
Wpadłem do ostatniego bossa, który siedział w swojej bazie, kilka poziomów pod ziemią. Ubiłem go raz dwa, co widać na powyższym filmie, a potem miałem kilkudniową zabawę z uciekaniem i zabijanie wrogów (częsty zapis/odczyt kiedy udało się trafić lub nie w przeciwnika). Tej lokacji nie zbadałem, nie porobiłem zadań, nie uratowałem więźniów. Co robić…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz