sobota, 31 sierpnia 2019

Diablo II: Lord of Destruction



Sytuacja z Diablo 2 była podobna jak ta z Liero. Wpadam któregoś dnia do mojego Przyjaciela ArkaArkadiusza, patrzę, a on siedzi i tłucze w drugą część Diabła. I chociaż wcześniej się nią nie interesowałem (pomimo miłości do pierwszej części), już z daleka widziałem, co to za gra. Trudną ją pomylić z czymś innym, prawda? Było to w 2006 roku.

Co w tym dziwnego? Ano to, że spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, a o Diablo 2 nic nigdy nie rozmawialiśmy, a tu nagle okazuje się, że… Okazuje się, że Arek napiernicza po sieci z innym moim kumplem – Czopasem! O tak oooo??!?

Siadam sobie spokojnie na pufie, patrzę, oglądam rozgrywkę -  na ekranie Krowy z halabardami… Wymieniliśmy uprzejmości, a po chwili czytam na czacie, że Czopas zaraz do nas przyjdzie.

Przyszedł w kilka minut, zalogował się na swoją postać i omawia, mądrzy się oraz pokazuje mi, jak wejść do krowiego levelu i sztuczki związane z Kostką Horadrimów.  Do tego krowiego levelu!

Bardzo mi się spodobała ta gra. To, że się nią wcześniej nie interesowałem, było spowodowane chorobą postrzegania mojego kompa – „Mi nie pójdzie”. Ale grafika jakaś taka normalna – myślę. Nie ma w niej nic, co mogłoby mnie zaskoczyć.

Mówię -  Ja też chce grać! Chłopaki dają mi zatem pudełko z grą, bo na jednej kopii można jechać na dwóch kompach, a oni mają dwie gry. No coś takiego!

I wyobraźcie sobie, dopiero w tym roku, po trzynastu latach, dowiedziałem się skąd wzięli tę grę. Przez tyle lat mnie nurtowało to pytanie, a nie było okazji go zadać… Tę sprawę wyjaśnię później.

Był wieczór, przybiegłem do domu (z Narutowicza przyjechałem siódemką) odpaliłem kompa, grę zainstalowałem. Działa! Włączyłem rozgrywkę sieciową, ale, że chłopaków w grze nie było, postanowiłem, że skupię się na trybie dla pojedynczego gracza. Jaką tu postać wybrać? – zastanawiałem się mocno… Zwykłym siepaczem ani magiem nie chcę być. Nie napisałem jeszcze, ale był to Diablo 2: Lord of Destruction. Po kilkuminutowej, wewnętrznej walce, wybrałem Druida.

Druida wybrałem… Do tej pory nie mogę się otrząsnąć z tego wyboru. Druida! (Zrozumiem swój błąd  doskonale kiedy zagram w Diablo III)

Ale nic to. Przebrnąłem przez intro, następnie rozkoszuję się Aktem I. Cieszę się, ładnie to wygląda, podziemia, katedralne katakumby, Tristram!, znajomi wrogowie. Wygląda to jak pierwsza część, czuję się dobrze, uśmiecham się do monitora. Nie śpieszę się z grą. Pierwszy, poważny boss nic mi złego nie robi.

Nadchodzi Akt 2. Sceneria się zmienia, mamy pustynię Aranoch i wspaniałe miasto Lut Gholein. Chodzę Druidem, puszczam delikatne wiry…

… i chwalę się mojemu Przyjacielowi z bloku, Kubańczykowi, że gram w Diablo 2. On jest wielkim fanem tej gry i daje mi trzy książki. Mówi: Masz, przeczytaj, są dobre.

Były to książki:
Diablo. Dziedzictwo krwi
Diablo. Czarna Droga
Diablo. Królestwo Cienia




Jaka to piękna, mroczna fantastyka! Prawdziwe objawienie! (Podobne, silne emocje miałem w czasie  czytania przygód Conana!) Książki przeczytałem raz dwa, w tym czasie grając w Diablo 2. Szkoda, że Kubańczyk nie miał kolejnej części – „Pajęczego Księżyca”.

I tutaj rzecz niesamowita. Książki uzupełniają całą tę historię z gier. Czytałem w książkach o tym, co już znałem, dowiadywałem się nowości, a za chwilę widziałem w grze to, co dopiero przeczytałem! Super!

Do tej pory pamiętam radość, gdy ujrzałem wypadającą starodawną zbroję Bartuca, legendarnego Krwawego Władcy, która wypadła… z Bartuca. A czytałem o niej w książce, było z nią cholernie dużo problemu. (Teraz, szukając o niej informacji, nie mogę nic znaleźć. Jestem pewny, że coś takiego widziałem lub teraz pamięć płata mi figle. A zaraza! Jest siekacz Baruca, a to musiała być część zbroi!!!)

Ale wracajmy do Aktu II. Gram, cieszę się, wiecie o co chodzi? I wpadam na Duriela. No i nie mogłem go pokonać… Ten jego odwłok śnił mi się przez kilka dobrych lat, a i teraz dobrze go pamiętam.



Ale! Nic nie trwa wiecznie i w końcu dochodzimy do Aktu III. Mroczne puszcze Kedżystanu. Też znam je z książek. Pamiętam, że podobała mi się ta lokacja, ale chyba była bardzo krótka.

W kolejnym, Akcie IV schodzimy do Piekła. Naszym celem jest Pan Grozy – Diablo.

Później jest jeszcze Akt V, z dodatku Lord of Destruction. Na samym końcu walczymy z Baalem. Odwiedzamy wówczas świętą Górę Arreat. Możemy też zobaczyć najważniejszą rzecz w Sanktuarium – Kamień Swiata. Jestem teraz po przeczytaniu trylogii Knaaka – Wojna Grzechu, zatem dochodzą nowe wrażenia. Pajęczy Księżyc też przeczytałem.




No cóż. Granie w Diablo 2 było krótkie i intensywne. Trwało może ze trzy czy cztery miesiące. Wiele rzeczy wyleciało mi z głowy. Gdybym miał teraz szansę zagrać w tę grę, nie wybrałbym już Druida, a  Barbarzyńcę, tak samo jak w trzeciej części. Prawda jest taka, kiepsko radziłem sobie z taktyką Druida.

Nie pamiętam jak nazywała się moja postać w trybie dla jednego gracza i po sieci. Z pierwszej części pamiętam… - łuczniczka Xantypa/Marlena z Gór. Po sieci też grałem chwilę, przeszedłem grę na najwyższym poziomie. Rzecz jasna miałem w drużynie niemożebnych kozaków. Po pokonaniu Baala, żeby nie zaczynać gry od wyższego poziomu trudności, trzeba było się szybko wylogować.

Rozmawiałem niedawno o grze z Bartem. Jego ten tytuł ominął, chociaż nie umieliśmy sprecyzować dlaczego. Miał świadomość, że ja grałem w niego. Uleciało nam to z pamięci.

Aktualizacja! A tu proszę, trzeba w wprowadzić korektę wspomnień. Jednak Bart grał w D2, miał 42 poziom Nekromnatą i grę przeszedł. Poznał ją po roku 2006. 

No, a teraz info, którego dowiedziałem się po trzynastu latach. Napisałem do Czopasa:
Pisałem do Arka napisze i do Ciebie. Któregoś razu wpadam do Was... a Wy napierdalacie w Diablo II jakbyście to robili od dawna. Chociaż dzień wcześniej czy w ogóle nie gadaliście przy mnie, że macie zamiar go kupić. Daliście mi jedną kopię gry i ja zainstalowałem u siebie... Ale męczy mnie ten myk. Skąd mieliście i ile kopii Diablo II

Taką dostałem odpowiedź:
- haha
- jakieś punkty w plusie miałem zachomikowane i poszły na to :)


No i proszę bardzo!

Napisałem też do mojego Przyjaciela Kubańczyka:
Piszę tekst na bloga o Diablo II i chcę o Tobie wspomnieć 😀 Potrzeba mi tylko takich informacji, o ile pamiętasz. Kiedy grałeś w Diablo II i jak Ci się podobał? I kiedy zakupiłeś książki swoje trzy o Diablo? Ja miałem je od Ciebie w 2006 roku, kiedy sam w D2 grałem.  😀 Mam nadzieję, że nie obudzę ;>

Kubańczyk odpowiedział:

No dobra. Nie pamiętam dokładnie w jakich latach ale chyba nie grałem od razu po premierze. Raczej jakoś później. Ogólnie to chyba nie przeszedłem (chyba jedyna gra Blizzard co nie skończyłem). Wrażenia nie są jakieś super. Wszyscy się zachwycali a dla mnie wyglądało to bez szału. Dodatkowo było bardziej skomplikowane niż jedynka (więcej skilli i w ogóle). A ja raczej chciałem w takich grach bardziej prostoty i takiego casual grania. Dlatego w 3 dużo czasu spędziłem. Nawet z kolegami z firmy graliśmy przez dwa sezony.

Jakoś bardziej pamiętam przygody z D1 i D3 niż D2, ale to dlatego, że dużo czasu w niej nie spędziłem. Historia opowiedziana w D3 po prostu jest rewelacyjna, a gra jest tam dodatkiem. Tego chyba brakowało w D2. Dobrej historii

Książki możliwe, że kupiłem od razu po premierze. Ogólnie wtedy wszystkie książki Blizzard brałem bez problemu i zastanowienia. Najmniej mi się Warcraft podobał jeśli chodzi o książki. Diablo i StarCraft porównywalnie.


Anioły i Demony. Banda skurczybyków.! Książki z serii Diablo są rewelacyjne. Przeczytałem już siedem pozycji, kolejne są w trakcie poznawania.

Nie zachowałem chyba żadnych skrinów z tamtego czasu, zatem te, które widzicie są z neta :(

Arek i Czopas robią takie fajne rzeczy:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz