Kiedy dawno temu spotkałem braciszka mojego starego Przyjaciela Marcina, oznajmił mi, że u swojego brata ciotecznego grał w super grę - DoM.
- DoM? – się wziąłem
zamyśliłem, bo chyba takiej nie znałem. Stał przy mnie Bart.
On też nie znał gry... DoM.
- Fajnie, fajnie, nie znamy takiej
gry – odpowiedzieliśmy, bo jako czytelnicy Secret Service o grach
komputerowych wiedzieliśmy wszystko.
- Tam się chodzi, zabija... -
tłumaczył brat Marcina.
- Aaaaaa... DuuM ty k... Duum...
Haahahaha..
Taka to była historia, która odnosiła
się nie do DooMa II tylko do pierwszego, dlatego się tu znalazła ;> Z Bartem wówczas chyba nie graliśmy
w tę grę, widzieliśmy ją na skrinach i jakoś żal nam było, bo jej tworząca się legenda już nas dosięgała. Ale potem nadrobiliśmy tytuł, a historia z domem pozostała.
DooMa mieliśmy, o ile mnie pamięć
nie myli razem z DooMem II i to przy tym drugim spędziliśmy mnóstwo
czasu. DooM wydawał się niby tym samym, ale nie miał dwururki.
Osobiście grałem w pierwszą część
sam, kiedy koledzy nie patrzyli. Nie patrzyli – zapytacie? Tak, nie
patrzyli. Mój stary Przyjaciel Rufi przynosił do mnie kompa i
graliśmy we dwójkę po kabelku. Grało nas... 6 osób na zmianę po
dwóch (rzecz jasna). Wydaje mi się, że DooMa przeszedłem, ale
chyba na kodach i nic z niego nie pamiętałem, kiedy ostatnio
przechodziłem go "uczciwie bez oszustw."
O jaka to dobra gra jest. Jak mi trza
było takiego powrotu do korzeni. Emocje porównywalne do tych z gry
Eye of the Beholder, która była odskocznią od nowych gier rpg.
Przejście gry zajęło mi około
pięciu godzin i całą rozgrywkę zarejestrowałem i upubliczniłem
na swoim jutubie.
Czy trzeba pisać coś więcej o
DooMie? Na tamte czasy gra brutalna, ale kogo to obchodziło? Tzn
obchodziło. Miało być brutalnie! To był DooM!
Gdyś czytał przez przypadek ten wpis,
moja miłość do DooMa wyraża się też w tym, że swój program
kulinarny na Yt nazwałem "DooMowa Kuchnia" gdzie oprócz
prezentowania "potraw wszelakich zagładę żołądka
powodujących"... można posłuchać w tle muzyki z dwóch
pierwszych części gry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz