Jakiś czas temu, w 2017 roku, na Steamie, za darmoszkę można było wziąć grę The Bureau: XCOM Declassified. Wyszła ona w 2013 roku i zrobili ją ludzie z 2K Marin. W tamtym czasie słyszałem o tym tytule, ale jakoś nie byłem nim przesadnie zainteresowany, chociaż w nazwie miała słowo XCOM.
A musicie wiedzieć, że XCom to dla mnie święta sprawa. Niedługo na blogu przeczytacie o Terrorze z Głębin. Tekst jest już od dawna przygotowany… ale przechodzę grę ponownie. Wspomnienia z Nieznanego Wroga są już opisane…
Kiedy przeszedłem Wasteland 2, jeszcze tego samego dnia, na moim dysku twardym zawitał The Bureau: XCOM Declassified. Początkowo nie mogłem porządnie skalibrować gry do mojego Kalkulatora i mocno się wkurzałem. A wystarczyło wszystkie zmiany zatwierdzić enterem… Poważnie miałem z tym kłopot! Ale kiedy już się udało odpalić rozgrywkę, to musiałem jeszcze rzecz jasna zmniejszyć jakość grafiki i tak dalej… (Ktoś da mi dobrego kompa?)
Już na samym początku rozgrywka mocno mnie wciągnęła. Bo oto mogłem ponownie zabijać paskudy z kosmosu! I to te same skurczybyki, których znamy z pierwszych dwóch części serii! Hurrra!
Jaki pisał Lord Master Jedi Rufi w opowiadaniu „UFO kontratakuje”, opublikowanym w książce „Kompendium Xcom” z 1999 roku:
„Strzelaliśmy do ufoków, którzy padali jak muchy podrażnione muchozolem. Paliliśmy ich domy, statki i wszystko, nikt nie mógł przeżyć. Gdy weszliśmy do jednego miasteczka rozpoczęliśmy łapankę. Złapaliśmy kilkanaście ufoków. Byli to żołnierze, którym poodcinaliśmy ręce, później wypaliliśmy im oczy, oraz nabiliśmy na pal. Powodując im ciężką i długą śmierć. Była to kara za próbę opanowania Ziemi.”
Zaiste w tej grze robi się praktycznie to samo ;) Nigdy nie byłem fanem gier, w których trzeba chować się za przeróżnymi rzeczami, ścianami, przeszkodami czy jak to się nazywa? (Jak te gry się nazywają? Jest taka nazwa, której teraz nie pamiętam…) Ale teraz mi to nie przeszkadzało.
Jakby to powiedział redaktor magazynu lub portalu internetowego o grach – The Bureau: XCOM Declassified to trzecioosobowa strzelanina taktyczna z elementami RPG. Tak! Z elementów RPG można werbować drużynę, (chociaż ja przeszedłem grę z podstawowymi wojakami), rozwijać swoje umiejętności jak i towarzyszy, które pomagają skutecznie eliminować wrogów. Ale tymi umiejętnościami nie są siła, percepcja.. inteligencja, a możliwość stawiania wieżyczek obronnych, leczenia, tworzenia pola siłowego czy podniesienia kosmity w górę, wysłania drona bojowego do akcji oraz inne bajery. W czasie potyczki przy pomocy spacji zwalniamy czas i używamy swoich umiejętności lub wydajemy rozkazy towarzyszom. Możemy im kazać się przemieszczać, atakować cele lub korzystać z ich umiejętności. Prosta sprawa.
I w czasie walki wychodzi Muton… No to wszyscy na niego! Dooo Atakuuuu!
Ha! Pomiędzy misjami łazimy po bazie i gadamy z różnymi osobami. I to chodzenie podobało mi się najbardziej. Kiedyś nasza baza to były kwadraciki widziane z góry. Teraz możemy pobiegać po tych pomieszczeniach… Najlepsza sprawa z całej gry.
A po 17 godzinach zabawy było już po wszystkim. Szkoda! bo miło spędziłem czas w tej grze. Dużo strzelania, krzyków i jęków, próśb o pomoc… Graficznie też to ładnie wygląda.
The Bureau: XCOM Declassified to kolejny Xcomowy epizod, który zaliczyłem. Teraz pora na Nieznanego Wroga z 2012…
Film:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz