Nie wiem skąd wziąłem Command & Conquer. Wydaje mi się, że grę dorwałem już w początkowym okresie posiadania własnego kompa. Od tamtego momentu minęło sporo czasu i nie umiem wiele powiedzieć o tym tytule. Ale z kronikarskiego obowiązku wspominam, że znam tę produkcję.
Pamiętam, że zanim ją odpaliłem, ktoś mi mówił, (być może Bart?) że gra przypomina Dune II, ale jest o wiele bardziej zaawansowana. Dune II nie znałem dobrze, chociaż wiedziałem mniej więcej o co w niej chodzi. Obie gry zrobili ludzie z Westwood Studios, Diunę w 1992; a C&C w 1995 roku.
Wiem, że sam pomysł na rozgrywkę musiał zrobić na mnie duże wrażenie, pomimo tego, że do dzisiaj nie jestem fanem strategii czasu rzeczywistego.
Podchodziłem do C&C kilka razy. Było to na zasadzie chwilowego połupania – zabijania, niszczenia i nie myślałem wówczas, żeby przejść ją całą. Zrobiłem to dopiero po kilku latach, kiedy "zorientowałem się", że gry mają nie tylko początek, ale też rozwinięcie i zakończenie ;> Rozumiecie o co chodzi? Kiedyś odpalałem gry, sprawdzałem o co w nich chodzi, wyłączałem i przechodziłem do kolejnych tytułów.
Zawsze! Ale to zawsze wybierałem tylko jedną stronę konfliktu o złoża Tiberium - Global Defense Initiative (GDI). I kiedy w końcu udało mi się przejść całą grę, to właśnie po stronie GDI.
C&C miałem w wersji okrojonej, bez filmików... Do tej pory ich nie widziałem. Nie chce mi się ;> Ale samą grę wspominam miło i z szacunkiem. Później wyszło jeszcze kilka gier z tej serii. Znam tylko Red Alerta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz