niedziela, 5 listopada 2017

Super Contra




Opowiem Wam kolejną niesamowitą historię, która zdarzyła się w czasie kupowania nowej gry na Pegasusa. W sumie tych historii fantastycznych jest tyle, że czasami zastanawiam się czy sam jestem realną postacią. To będzie wpis o grze Super Contra.

Po kilku miesiącach od zakupienia Pegasusa, ponownie namówiliśmy rodziców na kupno gry. Ostatniej nocy przed wybraniem się do sklepu miałem senną wizję. Śniła mi się druga część Contry, a w zasadzie tylko pierwsza plansza. Nasz żołnierzyk wyskakiwał z helikoptera i przemieszczał się po planszy, której tłem były zniszczone budynki z wystającymi elementami metalowych konstrukcji. Jadąc do sklepu cały czas pamiętałem ten sen, ale jak to w takich historiach bywa, nikomu go nie powiedziałem.

Tym razem po grę wybrałem się tatą i bratem. To musiała być jesień, bo na dworze było już ciemno. Sklep z grami na ulicy Zamojskiej w Lublinie, mieliśmy już obczajony kilka dni wcześniej. Podjechaliśmy autobusem, wysiedliśmy i bez marudzenia weszliśmy do sklepu. Za oszkloną ladą leżało dużo gier, a po naszej lewej stronie stał niewielki telewizor z podłączoną konsolą. Patrzyłem się bratem na te skarby i nie wiedzieliśmy co wybrać. Ale na całe szczęście nasz tata powiedział panu, żeby nam coś zaproponował. Sprzedawca wyjął kartridża dwa razy większego od standardowych o zaokrąglonych bokach. Nigdy wcześniej takiego nie widzieliśmy, a później tylko raz. Kiedy pan odpalał grę, nadal gapiłem się na gry pod ladą. Ale chwilę później spojrzałem na tv… Nie wiem czy rozumiecie co wówczas musiałem czuć. Powiedziałem tylko cicho, że ta gra mi się śniła… Bez szemrania kupiliśmy ją i wróciliśmy do domu. Tę grę widziałem w snach. Tę grę, co ją właśnie kupiłem, widziaaałem w snach! 




Na kartridżu znajdowały się jeszcze 3 inne gry, ale nie umiem przypomnieć sobie jakie.

Super Contra została stworzona i wydana przez Konami w 1988 roku  (USA - 1990, Europa 1992). Można w nią grać na jednego lub dwóch graczy. 





Moim zdaniem ta część była o wiele trudniejsza niż jej wielka poprzedniczka. Poziomy, w których przyszło nam walczyć to były cudeńka. Pierwszy boss – helikopter. Jakie to były emocje. A druga plansza… AAAA… Idziemy w górę, tego nie było w pierwszej części! Przechodzimy po moście nad przepaścią, atakują nas czołgi. Trzecia miejscówka to dżungla… Huuura! Jaka ta gra jest piękna! Później walka toczy się we wnętrzu bazy… Z innych plansz pamiętam jeszcze kolejną, w której idzie się w górę i otwierają się przerażające gęby z zębami. A teraz obejrzę sobie film na yt z przejścia gry…

Hahaha… No niemożliwe. W planszy 7 występują Latające Polipy z Mitologii Cthulhu. To są one! Nikt mi nie powie, że się mylę :D  (W kolejnych częściach gry… bo są, ale jakieś takie z dupy, też występują) Dużo czaszek w tej grze…  




Wiele czasu spędziłem nad tą grą, przede wszystkim z bratem. Tak jak już pisałem, była ona dla nas na początku trudna, ale z czasem opanowaliśmy ją dobrze, chociaż ostatnia plansza sprawiała nam chyba dużo problemów lub po prostu rzadko do niej dochodziliśmy. Ale za każdym razem miło było popatrzeć na odlatujący helikopter w stronę zachodzącego słońca za górami.  Nie rozumiałem tylko tego motywu z ostatnim bossem. Dlaczego on ma twarz kobiety??!?…

Pamiętam, że jak się przełoży drugiego pada do pierwszego portu i coś się naciśnie, być może dwa przyciski naraz,  to wyskakuje menu ze wszystkimi dźwiękami z gry. Nagrałem sobie na kasetę magnetofonową całą ścieżkę dźwiękową z gry. Swietnie jej się słuchało. Znacie ten motyw z tym przełączeniem padów?

To była dobra gra. Dostarczyła mi wiele pozytywnych emocji i radości :D



Zobaczcie co na wikipedii piszą o fabule tej gry: „Kilka lat po wydarzeniach z pierwszej części, kosmici zajmują bazę wojskową. Zadanie jej oswobodzenia otrzymują dwaj komandosi, Bill Rizer i Lance Bean, którzy tym razem muszą walczyć nie tylko ze swoimi byłymi towarzyszami broni, ale także z nową, zmutowaną formą kosmitów.” 

Elegancko ;> 


1 komentarz:

  1. Bardzo chętnie by się wróciło do takich tytułów. Aż łezka w oku się kręci!

    OdpowiedzUsuń