Wyobraźcie sobie taką sytuację:
Młody, przystojny mężczyzna spotka interesującą, piękną kobietę. Podczas pierwszej, wspólnie spędzonej, letniej nocy, nie może zasnąć. Chłopak męczy się, ale jednocześnie jest oczarowany swoim skarbem, który w ciemnościach pogrążony jest we śnie. W końcu siada na łóżku, opiera się plecami o ścianę i obserwuje. Ciemność nie pozwala dostrzec szczegółów, ale on doskonale wie, że ona tam jest, czuje jej zapach. Już nie może doczekać się, kiedy rano będzie mógł z nią porozmawiać. Letnie słońce wstaje wcześnie, a w fantastycznym poranku widać ją coraz wyraźniej. Wpatruje się w ramiona, włosy, policzki, drgające skronie i kąciki ust i…
… i teraz zamieńcie sobie kobietę na kompa.
Młody mężczyzna… przystojny! dostaje kompa. Podczas pierwszej, wspólnie spędzonej, letniej nocy, nie może zasnąć. Chłopak męczy się, ale jednocześnie jest oczarowany swoim skarbem, który w ciemnościach jest wyłączony. W końcu siada na łóżku, opiera się plecami o ścianę i obserwuje. Ciemność nie pozwala dostrzec szczegółów, ale on doskonale wie, że on tam jest, czuje jego zapach. (Uuu… robi się niebezpiecznie!) Już nie może się doczekać, kiedy rano będzie mógł go odpalić. Letnie słońce wstaje wcześnie, a w fantastycznym poranku widać go coraz wyraźniej. Wpatruje się w stację dysków, myszkę, monitor i migającą w kąciku klawiatury diodę…
Ha! Takie sytuacje miały miejsce! Trzeba tylko zamienić kolejność. Nie mogłem spać pierwszej nocy, kiedy stałem się posiadaczem kompa!
Gdy tylko rodzice wyszli do pracy, włączyłem sprzęt. Szum i zapach elektroniki, jakie rozniosły się po pokoju pamiętam do dzisiaj. Chwilę później, dosłownie ułamek sekundy, przyszedł brat. Zaczęliśmy grać!
Pierwszą grą, którą odpaliłem na kompie był Raptor. Mój Przyjaciel Bart, poprzedniego dnia, podyktował mi jak mam włączać gry. Wszystko zapisałem w niewielkim notesiku, który do tej pory leży gdzieś w piwnicy.
W tym momencie nie pamiętam jakie gry miałem na dysku, ale w Raptora można było pograć szybko bez zbędnego bawienia się w ustawienia i inne strategiczne pierdoły. Ot, taka czysta przyjemność, przeniesiona z automatów do gry. Dziękuję Cię Pierwsza Gro za dostarczone emocje.
Pisałem o niej na Trzynastym Schronie, w kontekście pojawienia się w niej bomby atomowej:
"W grze zręcznościowej Raptor: Call of the Shadows stworzonej Mountain King Studios w 1994 roku, najprościej mówiąc, latamy małym samolocikiem i niszczymy wrogie obiekty powietrzne jak i naziemne. Mamy do dyspozycji bogaty arsenał broni, który wykorzystujemy na 27 planszach podzielonych na 3 sektory.
Jedną z broni jest Megabomba. Niszczy ona wszystko w promieniu… „wielkości monitora” "
Pisząc "mamy do dyspozycji bogaty arsenał broni" myślałem o tym, że można go kupić za zebraną kasę z odbytych misji.. A muzyczka gra ładnie.
Jeżeli jeszcze nie graliście w tę grę, a mówicie na siebie „fani retro”… no to już dawno powinniście w nią grać. Jeżeli tak się nie stało, to zachęcam do nadrobienia zaległości ;> A potem zagrajcie w Tyriana :D I znajdźcie sobie dziewczynę lub chłopca!!! ;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz