wtorek, 7 listopada 2017

Desert Strike: Return to the Gulf


Z Desert Strike: Return to the Gulf pierwszy raz spotkałem się u Barta. Nie miałem jeszcze kompa, a możliwość polatania amerykańską maszyną – Apache, powodował, że przeszywały mnie ciarki, a w głowie czułem się bohaterem. W 1994 roku grę zrobili ludzie z Gremlin Interactive.   

No i długo graliśmy w tę grę z Bartem. Strasznie była trudna. Przebrzydły generał Kilbaba i jego wierne psy zajęli jakieś arabskie państewko na Bliskim Wschodzie i szczekają, wymachują bronią, strzelają w powietrze, drą mordy i tak dalej po zwierzęcemu. Ale zawsze się zastanawiałem, skąd ten generał ma okulary przeciwsłoneczne??!?
  
Mamy możliwość wyboru pilota. Każdy różni się jakimiś statystykami, ale nie pamiętam jakimi ;> W sumie ja zawsze wybierałem tylko jednego .


Startujemy z łodzi wojskowej i kierujemy się w stronę brzegu. Dominuje klimat pustynny, suchy, gdzieniegdzie występują kępki roślinności. W pierwszych chwilach trudno przyzwyczaić się do sterowania. Nasza maszyna wariuje i lata w różne strony, ale po chwili wiemy już o co chodzi.  Bart pokazywał mi jak działa turbo w komputerze… Bez turbo grało się lepiej ;>






Na pokładzie mamy uzbrojenie: działko, rakiety Hellfire i Hydra. One się kończą tak samo jak paliwo i energia naszej maszyny. I to bardzo szybko się kończą. Chwilę polatamy, już nie mamy paliwa, zaraz brakuje nam rakiet i energii. Spadamy na pustynię, a wrogowie cieszą się, że na ubili. Naszą porażkę przedstawia paskudne zdjęcie zakrwawionego pilota. Paliwo i amunicję możemy zebrać na mapie lub w odpowiednim momencie wrócić na statek i uzupełnić zapasy. 



Walczymy z żołnierzami, wyrzutniami rakiet, czołgami, działami, helikopterami, łodziami… Latamy nad wioskami, z których zabieramy przestraszone dziewice, lotniskami, na których stacjonują samoloty, bazami wojskowymi, wyrzutniami rakiet, wieżyczkami strażniczymi, miastami. Jest tego o wiele więcej i wszystko można rozwalić!  

Mamy 4 misje, podzielone na etapy. Trzeba wysadzać, zabijać, odbijać zakładników, a niektórzy przed nami potrafią uciekać…   Wiadomo, jak na wojnie. 




To wszystko ładnie brzmi, tak samo jak skoczna muzyka na początku gry, ale tak jak już pisałem, gra jest piekielnie trudna. Kiedy już miałem własnego kompa, to chyba tylko raz doleciałem do 2 misji. Ale pomimo tego, mam miłe wspomnienia z tej gry. 

Uwielbiałem strzelać z działka do stojących żołnierzy, albo tych, którzy jechali jeepem. Ścigałem ich, aż ich samochód stawał w płomieniach obok budki strażniczej… Zabijałem ich tam ile tylko mogłem. ;> Dawno temu obejrzałem przejście całej gry na jujubowym filmie. 

Trudna gra, mówiłem?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz