czwartek, 18 czerwca 2015

Broken Sword III: The Sleeping Dragon

W tym momencie jestem po kilku dużych kubkach słodkiego wina i mogę jasno nie myśleć.  Jednak jestem pewny, że na III część gry z serii Broken Sword czekałem z wielką niecierpliwością.




Moje gorące emocje ostudziły wymagania gry, gdyż do jej uruchomienia potrzeba było karty graficznej z jakimś bajerem… którego w mojej wówczas nie miałem.

(Gra uruchamiała się tylko na wybranych kartach jakiejś firmy, niestety nie pamiętam której… chyba, że chodziło o coś innego. Dzisiaj nie jestem w stanie sobie przypomnieć tego motywu.)



W domu w kompie nie miałem tej odpowiedniej karty, jednak gra chodziła u mojej narzeczonej, która jest teraz moją żoną ;> (Nie! Nie zdecydował lepszy komp… a może? ;>)

Gra przeniesiona do 3D, obsługa wyłącznie klawiaturą, rozwiązywanie standardowych „przygodówkowych” zagadek plus przesuwanie skrzynek, skakanie po platformach … A całość przypomina Tomb Raidera.



Przesuwanie skrzynek… coś, czego nigdy nie lubiłem w grach! I to w mojej grze!!!! Do tej pory jestem zły…

Grę przeszedłem raz! Nigdy do niej również nie wracałem… Praktycznie nic nie pamiętam! (Teraz rzucę okiem na skriny i filmy na yt)



George przypomina Indianę Jonesa… Nico w spodniach, których nie lubię u prawdziwych dziewczyn! ;> Cholera!!!

Fajnie to wygląda teraz. Ale do tej pory, do tego wpisu!!! wydawało mi się, że gra jest taka sobie, nudna.



I już wiem dlaczego tak myślałem. Nie grałem w nią u siebie w domu i nie mogłem się skupić. Byłem u swojej dziewczyny i starałem się przejść grę bardzo szybko. Mogę teraz żałować, ale z perspektywy czasu… Cóż… ;>


Przygodówka z wielką akcją w tle,  na końcu której spotykamy pewnego smoka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz