piątek, 17 kwietnia 2020

Wolfenstein: The New Order (Xbox 360)



Wolfenstein 3D był jedną pierwszych gier, którą widziałem na PC 386 u Barta. Chyba o tym nie wspominałem? Pograliśmy chwilę, oczywiście zerwała mi "beret z głowy", bo to widok z oczu, strzelanie do niemieckich paskud, pierwsze wpisywanie kodów.  Ale szybko wróciliśmy na dwór, bo takie były czasy… 

Następnie (po dobrych kilku latach) grałem w Wolfenstein 3D na swoim kompie, potem w drugą część, która nazywa się Wolfenstein 3D: Spear of Destiny, ale że to było już na długo po premierze tych gier, to cóż... No, nie zrobiły na mnie wrażenia. Ale DooM, a już DooM 2 toż to były za gry!

Pamiętam, że Return to Castle Wolfenstein zrobiło na Graczach duże, pozytywne wrażenie. Pograłem chwilę i... nadal mam gdzieś sejwy na płytach kompaktowych. Skończyłem rozgrywkę po kilkunastu minutach. W jakimś miasteczku chyba??!?

W Wolfenstein: Enemy Territory nie grałem, nawet nie widziałem, że coś takiego wyszło (dopiero dzisiaj, przy pisaniu tego gniota). Później jest jeszcze Wolfenstein z 2009 i też nic o nim nie wiedziałem (aż zobaczę to na yt). W 2014 wychodzi Wolfenstein: The New Order (zrobiona przez ludzi z MachineGames), wcale mnie nie interesuje, potem oglądam filmy na yt z Wolfenstein II: The New Colossus i sobie myślę – "O jejku! Ale gra... Co Ci niemcy tacy...pancerni?"



Jak sami widzicie, to co napisałem powyżej świadczy o tym, że nie jestem zainteresowany grami z serii Wolfenstein. Wiedziałem, że co jakiś czas coś wychodzi, ale wcale mi brew na to nie drgała. I tak by było nadal, gdyby nie dwie sprawy...

Kupiłem Xboxa 360 i w mojej pracy pojawił się nowy kolega. Gracz! Obaj mamy podobne zainteresowania, tedy mogliśmy sobie łacno pogadać na różne tematy. Któregoś razu przyniósł mi dwie gry - Darksiders II i Wolfenstein: The New Order właśnie. Odpaliłem tę ostatnią. 

Zaczynamy w samolocie. Jest fajnie, otwieram gębę ze zdziwienia, bo dawno u mnie w domu takich rewelacji, z którymi mój Kalkulator dałby sobie radę - nie było. Ale zachwyt szybko się skończył. Nie wiedziałem jak przeskoczyć na drugie samolot. Nie umiałem tego zobaczyć w instrukcji... No! Trzeba było wcisnąć tę wajchę lewą, ale ja nie wiedziałem, że tak można :) Noob! "Konsolowy kontroler" był jeszcze tajemnicą...

Dalej było podobnie, bo na padzie strzelać nie umiem. Wesoło się wkurzałem w pierwszych kilkudziesięciu minutach grania. Strzelałem od ziemi w niebo, z lewej do prawej, kręcąc się w kółko. Ale powoli, powoli, jakoś prę do przodu, strzelam i zaliczam kolejne punkty kontrolne. Gra mi się podobała - te wszystkie lokacje otwarte i zamknięte w alternatywnych latach 60. XX wieku, w świecie, w którym III Rzesza wygrała II wojnę światową. Jak już pisałem, u siebie w domu nie widziałem takich rzeczy.


Były momenty, które musiałem rozpoczynać kilka razy, bo nie umiałem sobie z nimi poradzić, ale dałem radę. Zażenowany byłem kiedy w „Bazie”, William zamknął się w pokoju z Anią. Ja pierdykam, jakie to było słabe.

W czasie gry zbiera się różności - żydowskie złoto, karteczki, listy, grafiki, płyty winylowe, szyfry do Enigmy. Szukałem i zbierałem tylko rzeczy, które potrzebne były do rozwinięcia fabuły. Resztę olałem.

Bronie, których używamy mają różne tryby. Można je mieć dwie na raz. Zaraz, tryby mają różne, czy można je jakoś rozbudować? No masz, nie pamiętam teraz. Najczęściej waliłem z dwóch karabinów maszynowych. Lubiłem strzelać... Cieszyłem się też zbierając zbroje, apteczki i kiedy jadłem psie żarcie dla odnowienia zdrowia.

Muzyka fajna! Chyba nic więcej o tej grze napisać nie zdołam. Podobała mi się, ale to być może dlatego, że jestem ze dwadzieścia lat wstecz z grami wideo. Teraz gram w przecudne GTA 5 i myślę sobie, że takiej interesującej i rozbudowanej gry przecież nie można było zrobić, że to jakiś żart. A ona jest.

W Wolfenstein: The New Order zginąłem 149 razy, odebrałem życie 1140 istotom. Roboty chyba też się wliczają w tę liczbę.  Nie udało mi się zebrać ani jednego, pełnego szyfru do Enigmy. Całkowity postęp mojej rozgrywki to 56 %, ocena D. D jak dupa? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz