niedziela, 5 marca 2017

FIFA Soccer 1996



Fifa 96, a dokładnie FIFA Soccer 1996 stworzona przez Extended Play Productions, a wydana przez Electronic Arts pod koniec 1995 roku. (Bo wcześniej EA nie wiedziała jak się robi gry piłkarskie ;) ) Moja pierwsza, poważna gra o piłce nożnej. Nie pamiętam skąd ją miałem i gdzie teraz jest, ale około roku 2008, zanim wyprowadziłem się z rodzinnego domu, jeszcze widziałem pudełko. Być może leży teraz zapomniana gdzieś w piwnicznym loszku.  





Wcześniej grałem w gry piłkarskie, wspaniały Sensible Soccer, FIFA Soccer 94 czy Gol (??!?) na Pegasusa. Ale według mnie, nie było tam poważnej rozgrywki, chociaż przy pierwszym wymienionym tytule bawiłem się wyśmienicie i wcale mi to nie przeszkadzało. 

Gra oferuje nam kilka opcji rozgrywki – mecz towarzyski, turnieje, treningi, sezon w lidze przeróżnych krajów, w tym ligę malezyjską! Pamiętam, że przeróżne mistrzostwa wygrywałem rzecz jasna Polską i Brazylią, której drużynie w tamtych czasach bardzo kibicowałem i w sumie robię to do dzisiaj.




Moi koledzy również grali w Fifę 96, zdarzało się, że przy jednym kompie graliśmy przeciwko sobie lub bardzo rzadko - w jednej drużynie. Standardowo mogliśmy sterować klawiaturą, myszką (prawie niewykonalne) i dżojstikiem ;) Dżoja mieliśmy takiego mega starego, jeżeli jeszcze gdzieś jest, to leży on wraz z grą, we wspomnianym wcześniej loszku.

Gra oferowała dwa tryby grafiki Vga i Svga. Kiedy włączyło się ten drugi tryb, gra stawała się prawdziwym meczem piłkarskim. „Grafika była jak w telewizorze”, murawa, trybuny i zawodnicy, chociaż żadnemu z nich nie było widać wąsów. Można było też oglądać samą rozgrywkę z kilku kamer, ale ja zawsze grałem na tej ustawionej domyślnie. Dźwięki i komentarze były świetne. To była super gra i mocno mnie wciągnęła. Na dużej tablicy nad stadionem wyświetlane były przerywniki filmowe, ale już ich dokładnie nie pamiętam. To były na pewno scenki z prawdziwych meczy.




Kiedy znudziły mi się zwykłe reprezentacje i kluby, tworzyłem swoje. Zrobiłem drużynę Secret Service… Niestety nie można było wpisywać własnych nazwisk, ale wśród dostępnych piłkarzy ze świata znalazłem Bergera i Martineza. No… to było zboczenie! Rozumiecie? Inną reprezentacją była ta mojego bloku, w którym mieszkałem o nazwie Pogodna 28.



Samobój strzelony przez kompa.

Nigdy nie bawiłem się w taktyki, ustawianie składów i te przeróżne rzeczy, które znane są fanom piłki nożnej. Odpalałem mecz i tak jak w pracy… wiadro, mop i jazda! 

Ta gra nadal cieszy, kilka dni temu pobrałem ją z jakiejś strony z grami abandoware. Pokazałem ją moim państwowym dzieciom, wychowanym na Fifie 15, 16 czy ogrywanej właśnie 17. Dawno nie słyszałem żeby tak głośno się emocjonowały grając mecz, w którejś z nowszych odsłon. Ta gra cieszy! Całe szczęście udało mi się wygrać i pokazać, że Stary Wujek w gry troszkę, ale potrafi grać. 

Dodaję ten wpis i idę łupać w grę :D 

Hyhy… pamiętam też doskonale, że jest blisko pola karnego takie miejsce, z którego brameczki zawsze wpadają, ale Wam nie powiem ;) 

Zapraszam na film z rozgrywki:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz