niedziela, 15 września 2019

The Sinking City


Uuu... Proszę Państwa, przeszedłem The Sinking City.

Już to pisałem, ale przypomnę. W ostatnim czasie czekałem na trzy gry – Call of Cthulhu od Cyanide Studio, Kadath od PuppetPlan (można dorwać grywalne demko) i właśnie na The Sinking City. Nie czytam recenzji, nie oglądam filmów na yt z rozgrywki, dlatego podszedłem do tej gry bez zbędnych emocji. Chociaż już na samym wstępie Was okłamałem, emocje jakieś się pojawiły po dawno obejrzanym trailerze, w którym zobaczyłem jak główny bohater goli macki... Nosz co to ma być??!? 

Kalkulator pociągnął tę produkcję, chociaż ustawiłem wszystko co się dało na jakość kiepską. Ale! Patrzyłem też po necie, czy czasem nie ściągnę jakiegoś moda, który ustawi mi grafikę na ultra przeniski poziom, ale nic nie znalazłem. Gra skakała, długo się wczytywała, ale co to dla mnie! W czasie oczekiwania czytałem książki… 




Pierwszy kontakt z grą był nawet pozytywny. (Włączyło się menu w grze. W DooM z 2016 roku, nawet nie wczytał mi się znaczek ID Software, czy kto tam to teraz zrobił?) Wcielamy się w postać prywatnego detektywa Charlesa Winfielda Reeda (nic więcej nie powiem) Pobiegałem chwilę po pierwszej lokacji w porcie, porobiłem zagadki, a następnie znalazłem się w hotelu…



Lubię w grach doszukiwać się cthulhowych motywów występujących w opowiadaniach Lovecrafta oraz naśladowców i je wymieniać. W tym przypadku, wypunktowanie każdego nawiązania byłoby chyba niemożliwe. Jest tego niemożebnie duża ilość. Nazwiska Npc, nazwy ulic, firm, lokali, stowarzyszeń, zadania, informacje w listach i notatkach, które zbieramy. Wszędzie można odnaleźć znajome motywy. Bardzo dużo tego, ale nie pomyślałem głupio, że może za dużo, że twórcy przesadzili z tym i nie kręciłem nosem.

W pierwszej chwili, kiedy wyszedłem "na miasto" z hotelu Diabelska Rafa, pomyślałem, że to Innsmouth, szybko jednak wyzbyłem się tego porównania. W mojej głowie, za każdym razem, kiedy czytam "Widmo..." mam własne wyobrażenie tego rozbudzającego fantazje miejsca. Nie chciałem robić kompilacji.

Szybko rozpocząłem zadanie "Listy z Oakmont" i myślę sobie! Co to ma znaczyć do cholery??!? Kilkanaście (11) takich samych zadań? Odszukać miejsce na mapie, dostać się do niego, wejść do budynku, zabić potwory, odczytać notatkę... koniec zadania. I tak kilkanaście razy!!! Przez te „Listy…” bardzo mocno obraziłem grę wśród znajomych. Mówiłem im, że to jakieś nieporozumienie, że twórcy spierniczyli sprawę i... hau hau, wrrrr… A potem to zadanie poboczne się skończyło, przystąpiłem do zadania głównego i kolejnych pobocznych i chociaż mechanika ich wykonywania jest identyczna, to jednak na swój sposób urozmaicona i już się nie męczyłem do końca.


Mlask, mlask. Wspaniałym motywem jest to, że w Oakmont, można spotkać Innsmouthczyków, którzy musieli emigrować ze swoich rodzinnych stron. Słyszałem, że na necie padały nieśmiałe pytania: ”Niech mi ktoś powie, dlaczego Throgmorton jest małpą? Gdzieś to było u Lovecrafta?” No to odpowiem tak. Różne rzeczy już się wydarzyły. Chociażby „kozłopodobny” był Wilbur z „Koszmar w Dunwich”, ale małpek??!? Małpkowie przecież występują w opowiadaniu „Artur Jermyn”. Posłużę się cytatem, który nic niby nie wyjaśnia, a jedynie zaprasza do samodzielnej lektury:

Mówiono, iż księżniczka małp została połowicą wielkiego białego boga, który przybył z zachodu. Przez długi czas wspólnie rządzili miastem, ale kiedy urodził im się syn, wyjechali we troje. Później bóg i księżniczka powrócili; po jej śmierci zaś, boski małżonek zmumifikował zwłoki i umieścił w świątyni ogromnym kamiennym budynku, gdzie składano jej hołd. następnie samotnie wyjechał.

[…]

Trzecia wersja mówi o powrocie syna - tym razem już po osiągnięciu przez niego pełnej dojrzałości, nieważne ludzkiej, małpiej czy boskiej - niemniej jednak nieświadomego swej prawdziwej tożsamości.

Kiedy zamknę oczy, widzę wieczorne przemieszczenie się po mieście na piechotę lub w łodzi. W oknach, pomimo tego całego zniszczenia i bidy, palą się światła, znaczy, że ktoś tam mieszka, przebywa. To muszą być Ci wszyscy brudni i smutni Npc. Bardzo mi się to podobało. 

Sami zaś Npc zachowywali sie czasami dziwnie, stawali na baczność lub z rozłożonymi rękami, by po chwili wrócić do swoich czynności. Inni się bili, włamywali do budynków czy szop, a pomiędzy nimi przechodzili dżentelmeni, policjanci i inne zwyklaki. Czuć, że Oakmont żyje. Gdyby mi tylko gra tak nie skakała… 

Ha! Potwory w tej grze, z którymi przyjdzie nam się mierzyć to jakieś nieporozumienie. Naliczyłem, że jest ich w sumie cztery rodzaje, można o nich przeczytać też w osobistych notatkach naszego bohatera (w grze mają swoje nazwy). Są to „Pajęczaki odbyciaki”, których można powalić łopatą. „Psy gugi", które szczekają otwartą pionowo mordą (Bo psami z Tindalos nie są). Wijące się, człekopodobne, plujące gównem, ropą i śluzem skurczybyki, które przypominają mi zwykle ghoule lub też Piaseczniki, Ghasty, Sługusów Glaaki? (tylko, że te wymienione nie plują niczym). Jest też wielki, "natrzygranaty" potwór z płodami na piersi... Nie wiem co to jest. Walka z nimi to rzecz obowiązkowa, uniki, ostrzał i... aż padną. Dobrze, że nic nie lata! Co innego strzelać się z ludźmi. Ci pięknie przyjmują pociski w ciało. Ale walczymy z nimi w zadaniach tylko kilka razy. Można strzelać się z przechodniami, no ale po co?

Tutaj też dochodzi do poważnego błędu gry. Wpadamy na kwadrat, strzelamy do potworzaków, ale one nie chcę podać tyłów, tedy my wycofujemy się na z góry opatrzone pozycje. Czyli spierniczamy przez drzwi na ulice. Strzelamy, walczymy. Ludzie niewinni uciekają… A tu idzie policjant. Policjant widzi, że my w trakcie walki o życie, na barykadach!!!... to zaczyna szyć do nas. DO NAS! I tak się wielokrotnie zdarzyło, że ramię w ramię, policja z potworzakami mnie tłukli. Musiałem tego zdrajcę Ojczyzny zjeść!

Tylko raz, może dwa, wybrałem się na polowanie niezwiązane z żadnym zadaniem. 

W pewnym zadaniu ubiłem kolesia ze strzelbą. Podskoczyłem w fotelu z radoś… Nie, nie dało jej się wyrwać trupowi z rąk. Dostajemy ją dopiero po wykonaniu zadania.


Nurkowanie... dobrze jest! Prosty motywik, wprowadzający klimat klaustrofobicznego osaczenia. Widzimy wielgachne, podwodne bestie, zatopione pasażerskie statki (a nawet światło w zatopionych domach – i tu przesadzili!) Szkoda tylko, że jak docieramy do tych jaski... zalanych tuneli pod miastem ;> ;> ;> ;> ;> ;> Acha!... Szkoda, że tam same trupy i śmierć. Żałuję, że nie zrobili z tego chociaż jednej ciekawej lokacji, do której można byłby powracać. Taka tajna/specjalna baza czy coś...

W tym miejscu też mamy przeciwników. Dwa rodzaje. Jeden to Zoth-Ommog, a drugi to podwodna mutacja Wisielca z Fallouta. Tak, jeżeli chodzi o tego drugiego to sobie popluwam.

Żeby uzupełnić zapasy, najczęściej chodziłem na róg Baker St. i Ward St i Eibon St. (Trzcinowe Wzgórza - z zadania Głosy z rur) To miejsce, w którym można było znaleźć dużo przydatnych części i położone jest blisko budki telefonicznej. 

Szukanie w archiwach. Wiem, że coś podobnego jest w Sherlocku Holmesie, ale ja nie znam wszystkich gier z tej serii. (Poznam! Bo Sherlock i Watson to jedni z moich ulubionych bohaterów) Zatrzymałem się na „Sherlock Holmes kontra Kuba Rozpruwacz” i dlatego, w pierwszej chwili nie mogłem sobie poradzić z przekopywaniem danych. 

Daną informacje można wyszukać tylko w jednym, odpowiednim archiwum. Będąc w nim, (w otwartym panelu archiwum), po lewej stronie (tu, gdzie się przerzuca wskazówki A i D) pokaże się nad poszukiwaną informacją ikonka książki, taka sama jak w menu Teczka z aktami. Jeżeli ikonka nie widnieje, musimy lecieć do innego archiwum. Ale zazwyczaj nie ma z tym problemu... 

Muzyka jest, ładnie przygrywa, ale włączyłem ją dopiero pod koniec rozgrywki. Dlaczego? No przecież… Gra mi skacze! Kiedyś zawsze wyłączało się muzykę i wszystko chodziło lepiej” Tak! Jestem Biednym Graczem, Konserwatystą.  

W przerywnikach filmowych nasz bohater chodzi cały czas w łachach, w których przybył do miasta, chociaż mamy możliwość, w trakcie zaliczania wątku głównego i zadań pobocznych, odblokowywania innych ubranek. Nie podobała mi się ostatnia kreacja... No, ale to już chyba przez względy historyczno – polityczne ;)


No to o czym jeszcze mogę wspomnieć, gdyż  gra zawiera dużo innych motywów, które prowadzą i urozmaicają rozgrywkę?

Przede wszystkim pasek naszej poczytalności. Spada, kiedy widzimy ohydztwa, rzeczy niezrozumiałe i walczymy. Pasek spada, mamy wizje, musimy wziąć leki na uspokojenie. Jeżeli tego nie zrobimy to… wiadomo.

Można też rozwijać swoje umiejętności. Bardzo często biegałem z kilkoma Punktami Wiedzy, bo nie wiedziałem gdzie je ładować. A jak już się zdecydowałem, to rozgrywka wcale się nie zmieniała.

No sam nie wiem co napisać więcej. Osobom, którym mówiłem, że gra jest do dupy, przyznałem się, że nie miałem racji. Przez ostatnie dni grałem do upadłego, chciałem żeby ta historia już się skończyła. Pragnąłem poznać ją do końca, nagrać film z podsumowaniem i przeanalizować całość na spokojnie. 



Myślę, że nie da się wiernie przełożyć tej historii na przygodę do papierowego Zewu Cthulhu. Za dużo motywów. Chociaż kto wie, może kiedyś… Pewnie jakoś to bym uzupełnił. Nie nakręcam się, bo jeszcze zacznę o tym myśleć.

Hehehe… A kim jest Johannes van der Berg? Ubiłem go łopatą.

Latarka jest fajna…

Rozwiązywanie zagadek przy pomocy Pałacu Umysłu jest ciekawe, tak samo jak wchodzenie we "wspomnienia minionych wydarzeń" przy pomocy Oka Umysłu.

Acha, dodatek Necronomicon widziałem właśnie na yt. Ech… W pełnej części gry dali ubranie, które można zdobyć po wykupieniu dlc. To bardzo niepoważne, bo zadania w tym Necronomiconie… Dobra, koniec!

Przyjrzyjcie się. Funkcjonariusz na komendzie policji to brat tych policjantów z Mrocznych Zakątków i Call of Cthulhu z 2018 roku. Ja nie wiem, co to za figliki!

Z całej gry nie zrobiłem tylko jednego zadania pobocznego.

Mam 4 gb ramu i GeForce GT 730

Lubisz Cthulhu, detektywów (Holmesa chociażby), prohibicję,  lata dwudzieste XX wieku, brudne sytuacje, odwiedzać fajne miejscówki oraz dokonywać wyborów w dialogach i rozwiązywać sprawy na (przynajmniej) dwa sposoby* - pograj w The Sinking City. Znajdziesz tam wiele ciekawych motywów, które różnie podziałają na Twoją psychikę. Gdyby mi tylko gra tak nie skakała… 

* i jeszcze Wiedźmina, Zaginięcie Ethana…

The Sinking City to przygodowa gra akcji TPP, zrobiona przez Frogwares.

15 lipca 2019 dałem info na R'lyeh Polska Fhtagn, że gram w tę grę:


Odpowiedzieli mi:

Szepczący w Ciemnościach - Cthulhu Info -  Dla mnie petarda. Choć kilka niedoróbek boli, da się przełknąć.

Piotr L. Strategicznie zaczekam na jakiś GOTY edition z patchami i ceną 64pln ;)

Tomasz Em. Dzięki za cynk wuju, że wyszła, za 2 tyg. zaczynam 2 tyg. urlop, wiec jak znalazł (y)

Nikodem A. Jak dla mnie za dużo strzelania w śledztwach pobocznych, ale sama fabuła główna super. Sporo nawiązań, nie tylko do opowiadań Lovecrafta, ale także do innych gier czy książek. Między innymi świetne nawiązanie do postaci Gauntnera O'dima z Wiedźmina 3.
 

 


Twórca potworów (kliknij link)... bo robi inne cthulhowe, ciekawe rzeczy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz