niedziela, 19 listopada 2023

Gibbous - A Cthulhu Adventure

Ojejku – westchnąłem zaskoczony, kiedy po ośmiu miesiącach gry ujrzałem ostatnią scenę.

O Gibbous - A Cthulhu Adventure dowiedziałem się z pierwszych skinów w Internecie, gdzieś około roku 2016 kiedy to miała zostać uruchomiona zbiórka na Kickstarterze i patrząc na styl graficzny, zrazu mało mnie zainteresowała. Postrzegałem ją za przygodówkę śmieszną, przygłupią rzekłbyś abstrakcyjną,  a ja takich nie lubię. A przygotówki uwielbiam! Te od LucasArts też. Mitologię Cthulhu kocham!

Nie byłbym sobą gdybym co jakiś czas nie wpisywał w Google hasła i zgłębiał informację od rumuńskich twórców gry - Stuck In Attic Games, chociaż oni pewnie by chcieli, żebym napisał transylwańskich*. Napisałem. Ja chyba będę popluwać na tę grę, chociaż wiem, jak wielką pracę wykonali Ci amatorzy. Nie, nie wsparłem gry na zbiórce, nie kupiłem jej na premierę, a dopiero kilka lat później (początek roku 2023) za kilka złotych na GOG (Teraz wersja deluxe 14 zł). Wcześniej nie zamierzałem, trafiła się okazja, rozumiecie… i grałem w nią osiem miesięcy.

Początkowe sceny gry były bardzo obiecujące, zaskakujące i mocno cieszyłem się, że jednak w to gram. Czy jestem jednak tak wielkim ignorantem, że styl graficzny i kilka atrakcyjnych motywów ma mi przeszkodzić w dobrej zabawie z Cthulhu? No, a potem gra trwała dalej i naprzemiennie parskałem śmiechem, otwierałem usta ze zdziwienia i prychałem zirytowany. Ależ przegadana ta gra,  z mnóstwem rzeczy do oglądania – chyba robię się stary, a moja cierpliwość do tego typu produkcji się kończy. Żeby była jasność, to nie jest zarzut do gry, a raczej do mojego wieku i bliskiego końca. A jest jeszcze tyle rzeczy do odkrycia ;> (Zabrzmiało to dobrze czy słabo??!?)


Widać doskonale, że Mitologia Cthulhu znana jest Twórcom gry, a nawiązania - nazwy, rzeczy były wplecione atrakcyjne – chociażby, co można zrobić z Błyszczącym Trapezohedronem, a może przede wszystkim jest tutaj Robert, nie… Bob Olmstein.  (Robert Martin Olmstead jest narratorem opowiadania dziejącego się w Innsmouth) Więcej nie zdradzę, odkryjcie sami…

Gibbous - A Cthulhu Adventure (wskaż i kliknij) wygląda ładnie, animacja jest płynna, tła kolorowe ;)  muzyka, która ma fajne tytuły, bo można ściągnąć ścieżkę dźwiękową, nie przeszkadza, wszystkie postaci poboczne mają swoje mówione dialogi (na stronie www podano, że jest ich 60). Fabuła na początku jest ciekawa, jak już wspomniałem, ale później już nie trzyma tego poziomu. I zauważcie, że nie napisałem, że pod koniec chyba już im się pomysły skończyły, wszystko jest zagmatwane, a niektóre zagadki na siłę wydłużają poznanie historii. A może czegoś nie zrozumiałem?

Koleś Voodoo przypomina mi Mamę Doritę z Runaway: A Road Adventure, a przeglądarka Opera GX zawiesza mi się kolejny raz i to na różnych kompach. Zaraza!

Gra daje nam możliwość kierowania trzema postaciami. Pierwsza to bibliotekarz Buzz Kerwan, któremu towarzyszy wodząca oczkami za kursorem czarna, gadająca Pusia Kitteh (grywalna, cholernica kotka)  Można z nią pogadać, poprosić! o wykonanie zadania. Fajna postać, jest zła na Buzza za użycie na niej zaklęcia z Necronomiconu. Trzecią zaś postacią jest Don R. Ketype, prywatny detektyw, rzucający dobrymi tekstami. Mówiąc językiem rpg Zew Cthulhu, bibliotekarz i prywatny detektyw to zawody lovecraftowskie.

Tłumaczenie na polski język jest, ale są momenty… no niemożliwe! Jeden moment (rymowana, hiphopowa/rapowa bitwa??!?) jest taki, że możemy go automatycznie pominąć, bo rzeczy są podobno nieprzetłumaczalne na język ludz… polski, a w drugim musiałem przejść na wersję angielską gry, żeby obczaić, że Ezoteryczny Porządek Dagona to w trzyliterowym skrócie EOD. Niby proste i dałem radę bez opisu ;> 


Jeżeli ktoś przez przypadek czyta tego bloga (hahahahah) wie, że stosuję pewną zasadę, którą opisałem tutaj: Zasada Dwóch… tygodni. EcoQuest: The Search for Cetus

"Jeżeli w przygodówce zatnę się nad jakąś zagadką, to dopiero po dwóch tygodniach sięgam do opisu przejścia. Przez te 14 dni dłubię, myślę, kombinuję i używam „wszystkiego na wszystkim”… i zazwyczaj się udaje.

Mało tego! Zdarzało się w mojej karierze gracza komputerowego, że w tej samej grze znowu się „zacinałem” i musiałem czekać kolejne dwa tygodnie. Jeżeli w jakimś tytule, zmuszony jestem 3 razy sięgnąć do opisu przejścia, automatycznie gra staje się dla mnie psim gównem i staram się wymazać ją z pamięci."

W grze, którą Twórcy sami określają jako: „Szaleni kultyści. Cthulhu. Gadająca kotka. Gibbous to ekspansywna, animowana, ręcznie malowana przygodówka. Poznaj bogaty świat inspirowany Lovecraftem, odkrywając starodawne spiski w Transylwanii!„ musiałem sięgnąć do opisu jeden raz, ale zrobiłem to tak niefortunnie, że zobaczyłem kolejny motyw… (Myślę, że po tygodniu sam bym go odkrył ;>)

 Zapłaciłem, zagrałem. Ty też to zrób! Cthulhu na wesoło.

Spędziłem w grze 16 godzin i 28 minut i rozpracowałem znajdźki na 71 procent.

* Widać, że Ci ludzie dobrze bawili się przy robieniu tej gry. Udokumentowali to w filmach na yt i blogu. A może wszyscy Twórcy gier tak się dobrze bawią??!?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz