piątek, 6 stycznia 2017

Jack Orlando: Cinematic Adventure

Któregoś roku, rynek gier komputerowych zaatakowała swoimi tytułami firma TopWare Interactive. Pamiętam przede wszystkim Emergency, Earth 2140 i Jack Orlando: Cinematic Adventure. Miała to być polska firma, ale od zawsze pachniała mi jakoś Niemcami. Ale nic to! Reklamy dwóch ostatnich tytułów można było spotkać, o ile mnie pamięć nie myli, w każdej gazecie komputerowej, a samą firmę mocno się chwaliło. Zwłaszcza za to, że ceny gier miały być niskie. O ile olałem Earth 2140 bardzo szybko, to na Jacka Orlando napaliłem się niemiłosiernie. 



Hmm… zastanawiam się mocno, kto mógł mi nagrać Jacka Orlando i skąd ten ktoś miał oryginał gry? Nie mam pojęcia, ale właśnie przypomniałem sobie pewien fakt. Być może to zły trop, ale wspomnę o nim z kronikarskiego obowiązku. Byłem w posiadaniu również gry Emergency, ale jakiś palant nagrał mi ją ze złą etykietką i zainstalowana gra nie rozpoznawała płyty, żeby doczytywać dane. Czy to było możliwe? – drapię się w brodę… Jack Orlando był nagrany na płycie Cd – Basf z czerwoną okładką… Emergency również. Miałem też jeszcze inną płytę ze złą etykietką, nazywała się Star Wars: X-Wing vs. TIE Fighter i też się nie odpalała. Gry nagrywał kolega mojego… kolegi Kubańczyka. (Nagrał mi Fallouta, wziął za to 10 zł chyba, ze… ;>) Zostawię te rozważania na tym etapie, może kiedyś doznam olśnienia. 

Jack Orlando! Przygodówka! Całkowicie po Polsku! Wydana w roku 1998. 



Już od pierwszych skinów w Secret Service bardzo mnie zaciekawiła. Chociaż wygląd ludzi, co natychmiast rzuciło mi się w oczy - naszego bohatera i npc, wyglądał na toporny, to bardzo chciałem wcielić się w amerykańskiego detektywa z lat dwudziestych… ubiegłego wieku (czasy prohibicji <3) ;> I rzeczywiście, animacja postaci jest dosyć kiepska. Chociaż czy ja to dokładnie pamiętam? Tych wszystkich npc było chyba dużo w grze, tutaj ktoś jadł, tam ktoś pił… Hmm… Chyba nie powinienem pisać nic o animacji postaci, przecież mnie takie szczegóły nic mnie nie interesują!

Pamiętam, że gra nie chodziła na wielu komputerach kumpli. Na całe szczęście mogłem uruchomić ją u siebie. Jejku jej… zacząłem w nią grać, powolutku, skrupulatnie, czytałem i słuchałem, wszystkich dialogów, przeglądałem kursorem każdą połać ekranu. I dlatego przejście gry nie sprawiło mi większych problemów. Bo od czasu do czasu słyszałem, że gra jest trudna… 




Dialogi w grze… no niektóre teksty nasz bohater ma wyjęte „z dupy” Dosłownie!  Ale niektóre wywołały u mnie szczery, głośny śmiech. Jest tu też dużo czarnego humoru. Pamiętam, że można „obrazić” sąsiadkę, która jest zatroskana naszym życiem… hyhyhy… Ale! Najbardziej pamiętam tekst opisujący stojący na ulicy wóz zaprzęgnięty w konia i stojącego obok niego woźnicę. Uważajcie, cytuję z pamięci - "Kierowca teamu rajdowego pastwisko – stodoła". No ja pierdykam, ale tekst :D hahahaha 



Fabuła jest ciekawa, lokacje interesujące, amerykańskie, klimatyczne, „gangsterskie”, kolorowe. Ale jeżeli znacie ten tytuł, to chyba teraz wiecie o czym  napiszę… Wiecie? Tak! Muzyka! Muuuuzyka! A zwłaszcza jeden kawałek. To było chyba w lokacji doki, wieczór, ciemna uliczka, magazyny i portowa knajpa… Muszę to znaleźć na yt. 
Mam, posłuchajcie!



Chciałbym przez chwilę zamieszkać w tym mieście. Pochodzić, pozwiedzać, odwiedzić kasyno i zjeść coś w każdym barze i restauracji ;> ;> ;> 

Acha! Ważna rzecz. Grałem w pierwszą wersję gry. W 2001 roku wyszła wersja reżyserska, której nie znam. 

Hahaha! Jack Orlando leży na ulicy w pierwszych scenach gry, przychodzi policjant i mówi… „Stać, nie ruszać się” ;> Hahahaha… Swięta Tereso! ;> 

Ciekawa rzecz, można było dać komuś w pysk z pięści - była taka opcja.

A na końcu Jack Orlando oddala się ze swoją duperką napić się u niej kawy :D 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz