czwartek, 12 stycznia 2017

Tajne Akta: Tunguska





Około roku 2006 mało grałem w przygodówki, musiały mnie pochłaniać jakieś inne gatunki. W pewnym momencie odczułem, że na rynku pojawia się mało gier przygodowych.  Chyba, że nie śledziłem dokładnie nowości… ale chyba się jednak nie mylę.

Pamiętam dokładnie, że przed Tunguską przeszedłem 4 cześć Broken Sword. Musiałem opowiadać o tym wydarzeniu dużo, bo moja przyszła małżonka zapragnęła pograć w grę przygodową. 

Siadłem zatem do kompa i zacząłem przeglądać oferty gier. Kiedy zobaczyłem skrin z Tunguski oniemiałem. Ależ ta gra ładnie wyglądała…  "Chyba nie odpalimy jej na kompach" - pomyślałem. Ale pomimo tego, skorzystałem ze sklepu peb.pl – jak to mawialiśmy z Bartem i zakupiłem grę ;>  





Tajne Akta: Tunguska, stworzona przez skurczybyków z Fusionsphere Systems w 2006 roku. Mówię tak o nich, bo udało im się zrobić prawdziwy diamencik, o którym trudno zapomnieć. A w sumie zapominać się nie chce.   

Ta gra jest przepiękna i ani troszkę beznadziejna. Pierwszy raz w grach przygodowych, w trudniejszych sytuacjach nie trzeba klikać „wszystko na wszystkim”, żeby ruszyć dalej z fabułą. Biorąc dany przedmiot przejeżdżamy nim w inwentarzu po innych lub po lokacji i jeżeli coś się da z nim zrobić, to wyświetla się ikonka. Taki prosty trick, a jaka oszczędność czasu i nerwów! (i wysłuchiwania durnych komentarzy)

Bardzo szybko zaprzyjaźniamy się z główną bohaterką gry Niną Kalenkow, której pomaga jej nowy znajomy… również grywalna postać - Max Gruber. Nie nooo… Ta gra wygląda przepięknie! Tła, animacje, intryga… Ach! Wspaniaaałości! Odwiedzimy Niemcy, Rosję, Kubę… Irlandię (Mmm… Broken Sword i Irlandia, pub, muzyczka i koza ;>) Himalaje i Arktykę. 




Grę zawiozłem do swojej dziewczynki i powiedziałem mniej więcej, co się robi w grach przygodowych. A po powrocie do domu grałem w nią sam… Bardzo szybko ją przeszedłem i jestem nią oczarowany do dzisiaj. A gra, pomimo moich wątpliwości śmigała odpowiednio.

Moja dziewczynka grała wspólnie, uważajcie teraz, ze swoją mamą i siostrą. Bardzo im się podobała ta gra. Po Tungusce zaproponowałem im jeszcze Broken Sworda 2. Przeszły! :D

Ten pierwszy skrin… Nina obok jednorodzinnego domku. Słońce odbijające się w lakierze motoru i żółta budka telefoniczna.  



Tę grę każdy miłośnik przygodówek powinien znać i... jestem pewny, że znają ją wszyscy. Prawda, że ta gra była rewelacją? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz